sobota, 1 marca 2014

Z ekranu na okładkę, czyli wyglądać jak milion dolarów



Lupita Nyong'o, Jennifer Lawrence, Lena Dunham i wiele innych znanych twarzy w obiektywach najbardziej wziętych fotografów.











Dobra, zaciskam pięści, ocieram pot z czoła i przez zaciśnięte zęby przyznaję się publicznie: regularnie przeglądam portal snobka.pl. Dla niezorientowanych w temacie wyjaśniam, że to witryna zbierająca informacje ze świata mody, wizażu, pielęgnacji i innych typowo kobiecych dziedzin (hasło reklamowe brzmi „We <3 fashion!”, co już wiele mówi o zawartości i poziomie). Nie będę się tłumaczyć, czemu mimo wszystko tam wchodzę i ograniczę się do stwierdzenia, że bywa śmiesznie. Ubawiło mnie na przykład jedno DIY proponowane przez redaktorki: oto dobrym sposobem na udekorowanie pokoju jest zakupienie ozdobnego papieru i zrobienie z niego okładek na książki. Przecież dopiero wtedy, gdy wszystkie będą jednakowe, gdy nie będzie widać grzbietów i tytułów, dopiero wtedy będą należycie prezentować się na półce. Szanowne pomysłodawczyni nie przewidziały, że niektórzy mogą traktować książki nie jako bibelot zbierający kurz, lecz jako przedmiot użytkowy. Natomiast komentarze pod artykułami mogłyby zainspirować niejednego socjologa do prac badawczych na temat agresji wśród internautów.

Ale ja nie o tym. Moda nierozerwalnie związana jest z kinowym biznesem, co najlepiej widać zawsze na czerwonych dywanach. Na okładki ekskluzywnych magazynów regularnie trafiają twarze znane nam ze srebrnych ekranów. Sesje te obserwuje portal Snobka i właśnie nim chcę poświęcić tę notkę. Raz, że to często ciekawe, bardzo dobre fotografie, dwa – to najprostszy sposób, żeby prześledzić, kto jest teraz na topie. To temat rzeka, więc aby nie odlecieć zbyt daleko, ograniczę się do kilku sesji wykonanych już w roku 2014.


Lupita Nyong’o – skąd…?


Lupita Nyong'o w sesji dla lutowego włoskiego „Vouge'a”, fot. Tom Munro

To się nazywa debiut. Nim 31-letnia Kenijka zabłysnęła w Zniewolonym, grała w krótkometrażówkach nieznanych twórców, serialu MTV Shuga poruszającym tematykę AIDS, nakręciła dokument In My Gens (o kenijskich albinosach) i wyreżyserowała teledysk do piosenki The Little Things You Do w wykonaniu Wahu i Bobiego Wine’a (klip był nominowany w kategorii Najlepszy teledysk na MTV Africa Music Awards 2009). Oprócz tego skończyła Yale School of Drama. Jako świeżo upieczona absolwentka dostała angaż w filmie McQueena, dzięki któremu walczy o Oscara (moim zdaniem nominację dostała w pełni zasłużenie i sama nie wiem, czy ja statuetkę dałabym właśnie jej, czy jednak Julii Roberts). Ponadto zobaczyć ją możemy jako stewardessę w Non-Stop, choć to bardzo krótka i mało wyrazista rola, szkoda na nią było Lupity.

Po zapoznaniu się z tym zwięzłym życiorysem wiemy już, że to wszechstronna i ambitna aktorka, ale takich w Hollywood nie brakuje. Więc skąd ten całym bum na Lupitę? Tylko w tym roku zaproponowano jej sesje we włoskim „Vogue'u”, „Essence” i „W Magazine”. Ponadto Miuccia Prada zaprosiła ją do wiosenno-letniej kampanii Miu Miu. O role w kolejnych filmach także na pewno nie będzie się musiała teraz specjalnie starać, choć na razie Internet milczy o jej planach. Przyznam, że fenomen Lupity nie jest dla mnie jeszcze w pełni zrozumiały: na pewno nie można odmówić jej talentu, poza tym szczególnie w „Vogue'u” sprawia wrażenie bardzo energicznej, naturalnej. Czy chodzi o to, że ze swoją chłopięcą fryzurą i sylwetką stanowi odtrutkę na wszystkie sztuczne paniusie z Hollywood? Jestem ciekawa dalszego rozwoju wypadków.

Więcej zdjęć na stronach:

Lupita Nyong'o w sesji dla lutowego „Essence”, fot. Philippe Salomon


Jennifer Lawrence – co za dużo…


Wszyscy kochamy Jennifer, tak tak, ja też, ale sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Po prostu boję się, że wkrótce wyskoczy z mojej lodówki. Na blogu Organizacji Blogów Filmowych pisałam już, że nie do końca przyklaskuję też jej nominacji do Oscara za American Hustle. Albo inaczej: w porządku, niech sobie ma tę nominację, ale mimo całej mojej sympatii nie życzę jej wygranej. Po prostu byłoby to nie fair w stosunku do Julii Roberts i Lupity Nyong'o. One wypruwają sobie flaki niemal przez cały film, Lawrence widać może 15–20 minut i tak, jest elektryzująca, ale to nie była mocno wymagająca rola. Poza tym mam też wrażenie, że duże znaczenie ma też sam jej wygląd – po prostu wygląda w American Hustle SZA-ŁO-WO i to chyba wpływa na nieobiektywną ocenę jej aktorstwa. Ale możecie powiedzieć też, że kieruje mną zazdrość, bo mamy z Jenny tyle samo lat, ona ma Oscara i dwa Złote Globy, a ja mam tylko Wynurzenia.

Jennifer Lawrence w kampanii reklamowej Diora, fot. Patrick Demarchelier

Pogorszę swoją sytuację i dodam, że w najnowszej kampanii Diora (Lawrence jest twarzą firmy od 2012 roku) aktorka wypadła wyjątkowo mało korzystnie. Nie jest to jednak wina jej, lecz raczej speców od Photoshopa, którzy sprawili, że Jennifer nie przypomina Jennifer. Uznali chyba, że kobieta, która nie ma mocno wystających kości policzkowych, nie zasługuje, aby być twarzą Diora i mocno ją odchudzili. Teraz wygląda równie anemicznie, co 99% Hollywood, a przecież miłość milionów zdobyła dzięki czemuś dokładnie odwrotnemu: naturalności, krągłym kształtom, dystansowi do siebie. I to tyle, jeśli chodzi o bycie sobą w show-biznesie.

Więcej zdjęć na stronie:

Jennifer zdobi również jedną z sześciu okładek lutowego „W Magazine”, o tym niżej.


Lena Dunham – sabotaż


Photoshop nie ominął nawet największej orędowniczki naturalności, czyli Leny Dunham. Ta kobieta-orkiestra chętnie odsłania swoje wdzięki w serialu Girls, czym zaskarbiła sobie zarówno miłość i szacunek widzów, jak i nienawiść wszystkich tych, którzy z niesmakiem nazywają ją „tłuściochem” i innymi równie miłymi określeniami. Mnie się wydaje, że faktycznie bieganie w samych majtkach przez pół odcinka nie jest niezbędne dla fabuły, więc Lenie chodzi często o samo wzbudzenie kontrowersji, ale i tak przychylnie odnoszę się do koncepcji pokazywania na ekranie dziewczyn, które naprawdę wyglądają jak dziewczyny. W Internecie zawrzało, gdy aktorka (reżyserka, scenarzystka, producentka) trafiła na okładkę biblii mody – amerykańskiego „Vogue’a”. Wiadomo, że nijak przystaje do kanonu urody proponowanego przez magazyn, więc musiała trafić na elektroniczny stół operacyjny i przejść kilka wirtualnych operacji plastycznych.

Lena Dunham, Adam Driver , pies i gołąb w amerykańskim „Vogue'u”, fot. Annie Leibovitz

Ale to nie koniec historii, bo serwis Jezebel zaproponował czasopismu dziesięć tysięcy dolarów za zdjęcia przed retuszem. Dzięki temu możemy porównać obie wersje i pocisnąć w Dunham kilka gromów. A może i nie? OK, zrobiła sabotaż własnych działań, dała się odchudzić i wygładzić. Ale z drugiej strony: kto by nie chciał trafić do „Vogue’a”? Potrafię ją zrozumieć, potrafię zrozumieć tę zwyczajną kobiecą próżność.

Cała sesja (a także zdjęcia sprzed retuszu) na stronie:


U cioci na imieninach ;)


A na koniec moja ulubiona sesja. „W Magazine” zasadza prztyczka w nos wszystkim Diorom oraz „Vogue’om” i publikuje zdjęcia tak zwyczajne, że nadzwyczajne. Lutowy numer ma sześć różnych okładek, a wewnątrz zobaczymy całą plejadę gwiazd: między innymi Jennifer Lawrence, Scarlett Johansson, Cate Blanchett, Emmę Thompson, Penelope Cruz, Matthew McConaughey’a, Oprah Winfrey, Olivię Wide, Amandę Seyfried, Idrisa Elbę, Lupitę Nyong’o, Amy Adams, Jake’a Gylienhaala i Julie Delpy. Naturalne pozy, niedoskonałe oświetlenie i minimalny (może żaden?) retusz sprawiają, że brakuje tylko zastawionego stołu, abyśmy pomyśleli, że zdjęcia zostały zrobione na imieninach cioci Basi albo innej Steni. Czyż nie cudowny pomysł? Autorstwo fotografii: Jurgen Teller.

Polecam przyjrzenie się całej sesji, znajdziecie ją na stronie:

Matthew McConaughey, Amy Adams, Lupita Nyong'o i Jennifer Lawrence na okładkach „W Magazine”, fot. Jurgen Teller 
Greta Gerwig, Cate Blanchett i Scarlet Johansson w sesji dla „W Magazine”, fot. Jurgen Teller

10 komentarzy :

  1. Świetny i bardzo świeży tekst! Czyta się i ogląda z prawdziwą przyjemnością, dzięki za umilenie sobotniego popołudnia;) Z powyższych (i podlinkowanych) zdjęć najbardziej podobają mi się Lupita i cała sesja w W Magazine, a tytuł tych najbardziej odjechanych zdecydowanie należy do Amy Adams;) Zupełnie nie podobają mi się ostatnie sesje Jen - naprawdę o wiele lepiej wygląda "po swojemu", bez retuszu. A co do Leny Dunham - to dłuższy temat. Osobiście również niekoniecznie mam ochotę oglądać jej goliznę na każdym kroku, ale widząc te wyretuszowane zdjęcia czuję się jednak trochę oszukana i lekko tęsknię za jej brzydotką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki, to bardzo miłe, co piszesz. :)

      Zgadzam się z Tobą w 100%! Widać, że obiektyw kocha Lupitę, a Lupita obiektyw. Też wolę to zwyczajne wcielenie Lawrence, wygląda słodko ze swoimi trochę pucołowatymi policzkami. :) I uczucie bycia oszukanym to idealne słowo dla określenia mojego stosunku do sesji Dunham! Mimo że ją rozumiem.

      A w "W Magazine" nie podoba mi się tylko jedno zdjęcie - Jake'a Gyllenhaala, wygląda tu jak śmierć, a to przecież całkiem przystojny mężczyzna. ;) Trochę przesadzili z tym naturalizmem tutaj.

      Usuń
  2. Zdjęcia Jen w tym roku to małowyretuszowane są (makijaż zrobil swoje), rok temu ona kości policzkowych na wypuszczonych oficjalnych zdjęciach nie miala, to dopiero była masakra! A wpis świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :) Nie wiem, czy dobrze wyszukałam - chodzi na przykład o to? http://www.fashiongonerogue.com/wp-content/uploads/2013/02/jennifer-lawrence-miss-dior2-800x541.jpg Jeśli tak, to rzeczywiście, tu wygląda na 10 lat więcej niż ma.

      Usuń
  3. "Potrafię ją zrozumieć, potrafię zrozumieć tę zwyczajną kobiecą próżność". Dokładnie. Nie oszukujmy się, bowiem "poza" jest wszystkim, trafienie na okładkę poczytnego czasopisma, nawet jeżeli będzie to przez niektórych odczytane jako "sprzedaż" siebie, to tak naprawdę jest szansą na promocję. Jako pracownik branży reklamowej mogę tylko dodać od siebie że WSZYSCY wiedzą iż zdjęcia są poprawiane. Mniej lub więcej. Od poprawy figury, po poprawę światła, cery, koloru torebki, nieba itd. Taki mus :) Gorzej jak wyjdzie do druku poprawka z głupim błędem (np. brak palca, za długa ręka, stopa w złą stronę, powielone brwi itd :). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, tak, takich wpadek typu modelka bez ręki (albo co gorsza z trzema rękoma) zdarza się wiele i co jakiś czas robią internetową karierę :)

      A tam na Snobce piszą:
      "Aktorka podkreślała, że co tydzień, w serialu można ją zobaczyć w całej okazałości, nie musi więc nikomu udowadniać, że w pełni akceptuje swój wygląd. O magazynach mody twierdzi, że sprzedają fantazję, często abstrakcyjne piękno, które nijak przystaje do rzeczywistości, ale – zdaniem Dunham – właśnie tego od pism typu Vogue oczekujemy."
      No i ma dziewczyna rację. Każdy wie, że to piękno z magazynów to piękno abstrakcyjne, sztuczne, ale która kobieta nie chce się przez chwilę poczuć tak piękna, że aż abstrakcyjnie piękna? No i tak jak napisałeś - takie sesje to część biznesu, Dunham jest znana, ale tylko tym osobom, które znają "Girls", w Europie to chyba wciąż nie jest gorący tytuł (bo na przykład nikt jeszcze nie dodał polskich napisów do trzeciego sezonu, mimo że wyszło już kilka odcinków...). Promując siebie, promuje swoje dziecko, czyli "Girls".

      Pozdrawiam także. :)

      Usuń
  4. Świetny tekst! Lupita była ok w "Zniewolnym", ale i tak trzymam kciuki za Julię. Sesja w "W" wygrała - Amy Adamas jakby trochę parodiowała swoją rolę z "Zaczarowanej" pamiętam że przybierała tam podobne pozy ;) Matthew oczywiście jak widać bez retuszu fantastycznie. Jestem zwolenniczką takich sesji. Co do Lawrence to mnie nie powala swoim aktorstwem. Jest piękna i zdolna, ale bez przesadyzmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Właśnie o to mi chodzi z Lawrence - w porządku, jest fajna, fajnie wygląda, fajnie gra, ale ludzie, bez przesady. Jej występ w "American Hustle" rolą Hopkinsa w "Milczeniu owiec" jednak nie był, a wszyscy się zachwycają nią tak, jakby to było coś na tym poziomie.

      Usuń
  5. Wszyscy wiemy, ze Photoshop króluje na okładkach czasopism, jednak nawet jak spojrzeć na sesję Leny widać, że sporo potrafi zrobić też makijaż i strój, który nie uwydatnia niedoskonałości, a je ukrywa [ubrali Lenę od stóp do głów by nie było widać ciała ;-)]j. Nie poznałam Leny ana okładce Vogue :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, słuszna uwaga. Lena w serialu zwykle ubiera się wyjątkowo mało gustownie, nie dodaje sobie ciuchami uroku, tylko odwrotnie, eksponuje niedoskonałości. A w "Vogue" nawet w tych zdjęciach bez retuszu wygląda nieźle. A na pewno lepiej niż jako Hannah.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...