niedziela, 7 października 2012

Serialowe powroty, cz. 1


Można nie lubić jesieni, ale serialowi maniacy wiedzą, że przełom września i października jest jak obfity deszcz po trwającej kilkanaście tygodni posusze. Do obejrzenia zaplanowałam sobie dziewięć tytułów (w tym dwie całkowite nowości), a dziś chciałam podzielić się z Wami wrażeniami po zapoznaniu się z pierwszymi pięcioma: Supernatural, Homeland, Last Resort (przy wyborze debiutujących pozycji kierowałam się tym: link), How I Met Your Mother oraz 2 Broke Girls. Kolejnej części spodziewajcie się po 17 października, czyli po premierze nowego sezonu American Horror Story


Supernatural s08e01 – We need talk about Kevin


Pamiętacie, jak skończyła się siódma seria? Rozbryzg z Dicka przeniósł Deana i Cassa do czyśćca, Crowley porwał Kevina, a Sam został sam. Wbrew moim oczekiwaniom, początek ósmego sezonu nie kontynuuje bezpośrednio tych zdarzeń, tylko przenosi nas rok do przodu, a więc szczegółów z życia chłopaków przez ten czas będziemy się dowiadywać stopniowo w ciągu nadchodzących odcinków. Cass rzekomo zaginął, lecz czuję, że pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie, by wybawić braci z opresji. Krótkie retrospekcje wprowadzają do gry dwóch nowych bohaterów, Benny'ego i Amelię, i bardzo dobrze, bo scenarzyści uśmiercili już niemal wszystkie poboczne postaci. Poza tym wszystko po staremu: twórcy wciąż serwują nam grozę i humor w równych proporcjach (bezmyślne spojrzenie Deana przeżuwającego hamburgera – bezcenne) i oprawiają to rockowymi standardami. Wycieczki w zaświaty to dla Winchesterów codzienność, dlatego kiedy Dean po rocznej rozłące oznajmia Samowi, że spędził tyle czasu w czyśćcu, Sam wydaje się być mniej zaskoczony, niż gdyby brat mówił mu, że przez dwanaście miesięcy uczył tańca brzucha na Haiti. Ponadto w ich małżeństwie ponownie nastąpił kryzys, jednak wizja zamknięcia bram piekieł na zawsze sprawia, że chłopaki przestają się na siebie dąsać. Czy takie rozwiązanie wróży ostateczne zakończenie serialu? Tego jeszcze nie wiadomo, chociaż oglądalność pierwszego odcinka w USA była o prawie 4 miliony widzów niższa, niż w przypadku sezonu pierwszego. Tak to już jednak jest z pozycjami ciągnącymi się przez lata i mimo że to, co dostajemy, jest przyzwoite, to zdążyło się już dawno znudzić. Bo czy coś zmieniło się poza tym, że Samowi urosły włosy, a Deanowi przybyło kurzych łapek…? Daję słowo, jeśli moje przewidywania się spełnią i nie powstanie dziewiąte Supernatural, to nie będę wiedziała, co ze sobą zrobić. Spędziłam z Winchesterami zbyt wiele czasu, żeby tak łatwo o nich zapomnieć. Nie chciałabym jednak, żeby serial ten był jak rockowe dinozaury, które mają swoje lata świetności daleko za sobą, a i tak wydają nowe albumy, byle tylko odciąć kupon – dla Supernatural nie jest jeszcze za późno na odejście z klasą.



Homeland s02e01 – The smile


Pierwszy sezon Homeland zaczynał się długą grą wstępną, w drugim natomiast jesteśmy od razu wrzuceni w wir wydarzeń. CSI zwraca się do Carrie z prośbą o pomoc, w związku z czym wyjeżdża ona do Bejrutu, aby rozmawiać ze swoją dawną informatorką. Postać niestabilnej emocjonalnie i neurotycznej eks-agentki to nie tylko jedna z lepiej rozpisanych kobiecych serialowych postaci, ale także bardzo wiarygodna kreacja Claire Danes. Homeland zbudowane jest na dwóch opozycyjnych, mocnych osobowościach, które w dodatku nie poruszają się po dwóch różnych orbitach, ale przyciągają się, w wyniku czego co jakiś czas zderzają się ze sobą i wywołują ogromne elektryczne spięcia. To właśnie ta dwufrontowość (kibicujmy obu obozom), chemia między Carrie a Brodym oraz inteligentny scenariusz stanowią o atrakcyjności serialu i wszystko wskazuje na to, że sezon drugi podtrzyma poziom poprzedniego. Przez ostatnie kilkanaście minut aż zrobiło mi się gorąco z napięcia, jakie towarzyszyło scenom wykradania tajnych danych oraz ucieczki Carrie. Szykuje się kolejna, bardzo dobra seria. Tylko z tej żonki taka mimoza!



Last Resort s01e1 i s01e02 – Captain, Blue on blue


Niemal każdy dobry serial obyczajowy kręci się wokół jakiejś tajemnicy: tak jest w Homeland, Lost, a także w Last Resort. Nowa pozycja telewizji ABC ma szanse stać się jedną z najciekawszych jesiennych premier, chociaż utrzymanie tempa pilota będzie nie lada wyzwaniem. Widzowie martwią się też, czy nie dostaniemy Zagubionych w umundurowaniu, chociaż mnie jako fankę tego serialu wizja ta tak bardzo nie przeraża. O co w Last Resort chodzi? Marcus Chaplin, kapitan nowoczesnego amerykańskiego okrętu podwodnego (wyposażonego w 18 rakiet nuklearnych) dostaje rozkaz obstrzału Pakistanu. Ponieważ polecenie to przychodzi z nieoficjalnego kanału, żąda jego potwierdzenia przez Biały Dom. Gdy padają pytania, zaczyna się robić nieprzyjemnie – w okręt Colorado zostaje wymierzony amerykański pocisk. Lekko sponiewierana, aczkolwiek prawie cała załoga ukrywa się na egzotycznej wyspie Sainte Marina, skąd zaczyna prowadzić wojnę z rządem swojego kraju. Uznani za zdrajców marynarze walczą o swój honor i powrót do domu. To, co mogłoby się dziać przez cały sezon, tutaj zostało skondensowane w jednym odcinku. Epizod drugi zwalnia, aczkolwiek żeby sytuacja była jeszcze bardziej popaprana, do akcji włączają się Rosjanie, którzy chcą odbić Colorado. Nagromadzenie wydarzeń jest zarówno plusem, jak i minusem tej serii, ponieważ z jednej strony otrzymujemy gęstą fabułę, lecz z drugiej portrety psychologiczne bohaterów zostały ledwo co naszkicowane. Póki co postaci zdają się być sztampowe: mamy niezłomnego kapitana, tęskniącego za żoną oficera Sama Kendala, walczącą z dotykającymi ją uprzedzeniami płciowymi porucznik Grace Shepard i cynika Jamesa Kinga. Skojarzenia z Lost są oczywiste (na wpół dzika wyspa, grupa skazanych na siebie ludzi, stałe poczucie zagrożenia), a jedna z głównych postaci, czyli wspomniany Sam Kendal, nawet fizycznie przypomina Jacka Shepharda (jak widać, nawet nazwiska w obu serialach są zbieżne). Wątek jego i jego małżonki, Christine, to póki co najsłabsze, przesadnie tkliwe ogniwo produkcji. Drażnić może także patetyczność, jakiej nie udało się uniknąć twórcom (scena wspólnego wieszania amerykańskiej flagi). Mimo tego Last Resort rozbudziło mój apetyt na więcej, a to wszystko za sprawą nieźle rozpisanych dialogów i ciekawego pomysłu. Z tego zaczynu może urosnąć dobry chleb!           



How I Met Your Mother s08e01 i s08e02 – Farhampton, The pre-nup


Kwestia powstania dziewiątego sezonu HIMYM jest sporna: jedne źródła mówią, że trwają już negocjacje dotyczące przedłużenia serii, inne natomiast, że twórcy piszą scenariusz tak, jakby ósmy sezon miał być ostatnim. Za tą drugą opcją przemawiają pierwsze dwa odcinki, które zdradzają dość dużo z przyszłości bohaterów. Wiedzieliśmy już prawie całą matkę, a Barney rozstał się z Queen i za kilka tygodni będzie narzeczonym Robin. Problem polega na tym, że coraz mniej mnie to interesuje. Nadal z przyjemnością śledzę losy paczki przyjaciół, wciąż potrafią mnie rozbawić, jednak to już nie jest to:


Żarty Barneya, nawet gdy są dobre, wciąż są tylko żartami Barneya – kilkoma tymi samymi kawałami opowiedzianymi na sto różnych sposobów. Nie potrafię zaangażować się w miłosne podboje Teda, ponieważ wiem, że jego związki i tak prędzej czy później skończą się zerwaniem. Serial dotknął ten sam syndrom co Supernatural, jednak ze względu na sitcomową formułę HIMYM, twórcom pozostaje mniejsze pole do popisu. Nadnaturalne światy dają więcej możliwości wymyślenia ciekawego wątku, niż perypetie piątki nowojorskich znajomych, których znamy już od podszewki. Coś, co kiedyś kipiało młodzieńczą energią, stało się wymuszone i przeciętne.



2 Broke Girls s02e01 i s02e02 – And the hidden stash, And the pearl necklace


Być może świeżość, która ulotniła się z HIMYM, znalazła swoje nowe miejsce w komediowym hicie zeszłego roku – historii dwóch dziewczyn, które pracują w obskurnej knajpie na Brooklynie i zbierają fundusze na swój babeczkowy biznes. Finał pierwszego sezonu zakończył się pomyślną opinią o wypiekach Max wydaną przez samą Marthę Stewart. Dwa pierwsze odcinki serii drugiej kontynuują ten temat, jednak nie spodziewajcie się wydarzeń, które posunęłyby fabułę znacząco do przodu. Oba epizody skoncentrowane są na przyjaźni Max i Caroline, kpieniu z przywar narodowych oraz niewybrednych żartach o seksie. Jeśli zgorszył Was kiedyś Barney Stinson, poczekajcie na Olega i Sophie:

Oleg: Niosę słodkości dla mojej piękności.
Sophie: Jadalna bielizna! Moja ulubiona przekąska!
Oleg: Bez krocza, mniej kalorii.
Sophie: I mój ulubiony lubrykant do mikrofalówki! A to co? Szczoteczki do zębów? Będzie cię boleć, ale spoko.

Brzmi rubasznie? Chociaż na papierze słowa te wyglądają wręcz obleśnie, to wypowiadane przed kamerą zdają egzamin – po prostu 2 Broke Girls to serial bezpretensjonalny i uroczo niepoprawny, nawet jeśli balansuje na granicy dobrego smaku. Trochę mi przeszkadza, że kwestie włożone w usta Sophie, która pochodzi z Polski, podtrzymują niekorzystne dla naszego kraju stereotypy, jak choćby ten z odcinka pierwszego, w którym obiektem żartów jest rzekomy zły gust Polek. Jesteśmy pokazywani jako państwo zacofane i chociaż z podobnymi atakami spotykają się również bohaterzy pochodzący z Ukrainy, Korei, a przede wszystkim z Ameryki, to i tak uważam, że scenarzyści miejscami trochę przeholowali. Kiedy Amerykanie się autodissują (nowe, modne słowo!), nie jest to destrukcyjne dla ich opinii o samych sobie, ponieważ wiedzą oni, co jest przerysowane, a co nie. Natomiast znając pojęcie przeciętnego Amerykanina o Polsce, mogę się domyślić, że wszystkie te drwiny nie są przefiltrowywane i składają się na jakiś dziwny, wypaczony obraz Polaka. Nie pozostaje nam chyba jednak nic innego, jak wrzucić na luz i w pewnych momentach zatykać uszy – całe szczęście dziewczyny jeżdżą po tylu rzeczach, że i tak mamy się z czego z nimi pośmiać (szczególną radość dają mi antyhipsterskie żarty w stylu "Antkowi nie wyszło"). 


     


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...