Czy Filipińczyk Brillante Mendoza w Pozdrowieniach z raju zajął jakieś nowe stanowisko w dyskursie o terroryzmie? Zapraszam do lektury (ja także potrafię być zwięzła).
Negatywna ocena działań wojsk walczących z terroryzmem stała się bardzo na czasie (patrz serial Homeland). Nie inaczej jest w docenionym na Berlinale filmie Mendozy, czyli w Pozdrowieniach z raju – ekranizacji autentycznej historii grupy dwudziestu osób, która w roku 2001 została porwana przez filipiński oddział partyzancki, należący do radykalnego ugrupowania islamskiego Abu Sayyafa. Celem terrorystów jest utworzenie na Filipinach niepodległej prowincji, do czego chcą użyć pieniędzy zarobionych na okupach za zakładników.
Trwająca ponad rok wędrówka po filipińskiej dżungli, w której dżihadyści przetrzymują porwanych, jest męcząca dla widza chyba jeszcze bardziej, niż dla samych bohaterów. Mimo że relacja ofiara – porywacz oraz towarzyszący temu syndrom sztokholmski (w pewnym momencie podróż przypomina wycieczkę krajoznawczą) to temat ciekawy i dający do myślenia, to film został zrealizowany w sposób surowy, nieangażujący i trącący moralizatorstwem. Szczególnie razi banalna symbolika (skaczące delfiny, dziecko rodzące się w czasie obstrzału). Otrzymujemy jednoznaczny obraz terrorysty, który mimo że daje się polubić, to dla „sprawy” w jednej chwili pozbywa się wszystkich skrupułów. Thérèse, która zaczyna matkować 12-letniemu Hamidowi, szybko przegląda na oczy, gdy ten celuje do niej z karabinu, podejrzewając jej ucieczkę.
Najmocniejszym punktem Pozdrowień… jest wszechobecny absurd: niedorzeczne są nie tylko przyjazne stosunki antagonistów z protagonistami, ale także sam islam oraz działania wojenne, które bardziej przypominają całkowity chaos, niż planowane działania (w Polsce dopisać do listy należy również tłumaczenie tytułu, który w oryginale brzmi Captive). Wyznawcy Allaha wymagają całkowitego szacunku dla swojej religii, nie okazując tego samego innowiercom, a nawrócenie kogoś pod groźbą śmierci jest dla nich całkiem zadowalające, jeśli niesie za sobą seksualne korzyści (na myśli mam przymusowe małżeństwa, do jakich zmuszone były dwie z uprowadzonych kobiet). Czy Mendoza zajął w ten sposób nowe stanowisko w dyskursie dotyczącym walki z terroryzmem? Nie wydaje mi się. Dodatkowo, na jego nieszczęście, robi to w sposób mało atrakcyjny.
Pozdrowienia z raju: Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Filipiny 2012. Reżyseria: Brillante Mendoza. Scenariusz: Brillante Mendoza, Boots Agbayani Pastor, Patrick Bancarel, Arlyn dela Cruz. Zdjęcia: Odyssey Flores. Muzyka: Teresa Barrozo. Obsada: Isabelle Huppert, Raymond Bagatsing, Coco Martin, Mercedes Cabral. Czas: 2 godz.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz