sobota, 22 grudnia 2012

Co kinomanom przyniesie rok 2013?


Przeskakuję moment podsumowań roku 2012 (chociaż jeszcze do tego wrócę) i z uśmiechem patrzę na premiery kinowe 2013. Oczywiście mój przegląd jest wybiórczy – w pierwszej części tekstu skupiam się na tym, co szczególnie interesuje przeciętnego Kowalskiego, w drugiej daję upust swoim upodobaniom. Z której strony by nie podejść do tematu, to szykuje się nam dobry rok.

Na początku wsłuchajmy się w głos ludu i przyjrzyjmy liście najbardziej oczekiwanych filmów przez użytkowników portalu Stopklatka. Pierwsze miejsce okupuje Avatar 2, jednak na tę produkcję James Cameron każe czekać do roku 2014. Srebro trafia to drugiej części Hobbita, mimo że mało kto miał okazję zobaczyć „jedynkę” (Niezwykła podróż wchodzi do kin już w najbliższy piątek, premierę Samotnej góry zaplanowano na 27 grudnia 2013 roku). Wniosek nasuwa się sam – polscy kinomani spodziewają się po nowej trylogii Petera Jacksona NAPRAWDĘ wiele. Wysokie miejsca w rankingu zajmują kontynuacje głośnych filmów akcji: Riddick (znamy datę tylko światowej premiery – 6 września), The Wolverine (26 lipca), Sin City: A Dame to Kill For (3 października na świecie), Iron Man 3 (10 maja) i nowa odsłona Star Treka – W ciemność (21 czerwca).



Zamiłowanie do twardych facetów przejawia się także w ósmym miejscu zajętym przez Człowieka ze stali – wyczyszczonego z patyny niepamięci Supermana. Przyznaję, że o ile seria o Riddicku czy X-Menie ani mnie ziębi, ani grzeje, to z tym tytułem wiążę spore nadzieje. Jak tego nie robić, skoro reżyserii podjął się odpowiedzialny za 300 i Watchmena Strażników Zack Snyder, a producentem został sam Christopher Nolan? Nikt, kto polubił Batmana tak jak ja, nie może pozostać obojętny. W tytułową rolę wcielił się Henry Cavill (ostatnio mogliśmy go zobaczyć w roli Tezeusza w Immortals: Bogowie i herosi), przez ekran przewiną się również Amy Adams, Laurence Fishburne, Michael Shannon i Kevin Costner. Polska premiera odbędzie się 28 czerwca.


Wszystkie wymienione wyżej tytuły nie są oryginalnymi pomysłami, lecz bazują na sukcesie swoich kinowych poprzedników i modzie na superbohaterów. Podobnym tropem poszli twórcy Piratów z Karaibów, z tą różnicą, że zauważyli, że formuła ich franczyzy trochę się już przejadła. Jaka jest na to najlepsza recepta? Ano, przebrać Johnnego Deppa w śmieszne fatałaszki, zrobić mu równie śmieszny makijaż, wcisnąć gdzieś Helenę Bonham Carter (co by się z Burtonem kojarzyło) i wrzucić ich w jakąś egzotyczną scenerię (tym razem padło na dzikie prerie). Tak powstaje Jeździec znikąd, który, daję głowę, podbije szturmem letni box office (premiera 19 lipca).


Zdaję sobie sprawę, że z powyższych trzech akapitów może się wydobywać moje ciche narzekanie, więc pora postawić sprawę jasno: jeśli nie na blockbustery (z wyjątkiem Człowieka ze stali), to na co czeka Dominika w roku 2013? A Dominika się cieszy i szczerzy, bo reaktywacje swej twórczości zapowiedziało kilku szczególnie interesujących ją reżyserów. 

Że Polskę w sercu mam, to zacznę od powrotów absolutnego klasyka naszego kina i absolutnego pretendenta do tego tytułu: Andrzeja Wajdy oraz Wojciecha Smarzowskiego. O Wałęsie pisze się dużo i regularnie, więc przypomnę jedynie, że przez zawirowania z Amber Gold premiera została przesunięta z jesieni 2012 na wiosnę 2013. Drogówkę natomiast zobaczymy już za kilka tygodni, tj. 1 lutego. 7 dni, 7 policjantów, obraz współczesnej Warszawy, hasło korupcja i wypróbowany aktorski team – naprawdę nie trzeba mnie przekonywać, bym na klęczkach ruszyła do kina niczym pielgrzym do Jasnej Góry.


Współpraca Nicolasa Windinga Refna i Ryana Goslinga skończyła się w roku 2011 Złotą Palmą w Cannes dla reżysera Drive oraz moim dozgonnym uwielbieniem dla tej produkcji, więc niemal gorączkowo wyczekuję efektu ponownego skumania się ze sobą tych dwóch panów, czyli filmu Only God Forgives. Fabuła znów ma się kręcić wokół mafijnych porachunków, tym razem jednak Gosling zagra brytyjskiego zbiega, który w Bangkoku dzieli czas na tajski boks i rozkręcanie narko-biznesu. Przemoc i koks – jak dla mnie miodzio (a to wszystko podobno już wiosną).

Skoro o genialnych duetach mowa, to nad trzecim wspólnym filmem pracują Steve McQueen i Michael Fassbender. Do Twelve Years a Slave (światowa premiera we wrześniu) zaangażowano także Brada Pitta, więc mój apetyt rośnie dwukrotnie. Póki co o samej fabule nie wiemy niewiele: pewien Nowojorczyk zostaje porwany i sprzedany do niewoli, by pracował na plantacji bawełny. To nie jest jednak tak bardzo istotne, bo prawda jest taka, że są tytuły, które mogłyby opowiadać o uprawie kapusty, a ja i tak poszłabym pełna entuzjazmu do kina. Wierzę, że ktoś, kto zrobił Głód i Wstyd, mógłby nakręcić film roku o sprawie najbardziej błahej.   


W maju gotowy również ma być nowy film Larsa von Triera, Nymphomaniac. Czczę Triera, ale modlę się, żeby produkcja ta bardziej przypomniała ostatnią Melancholię niż przedobrzonego Antychrysta. Ponowne zatrudnienie Charlotte Gainsbourg i Willema Dafoe wskazuje jednak na coś innego, podobnie jak to, co o filmie mówi Shia LaBeouf: Na początku scenariusza jest punkt, w którym obowiązuję się do uprawiania seksu naprawdę. Cokolwiek, co jest „nielegalne”, zostanie nakręcone w rozmytych ujęciach. Ale wszystko inne – będziemy rzeczywiście robili. Okej, niech tak będzie, oby tylko nikt sobie nie wycinał nożyczkami łechtaczki, wszystko inne zniosę. 

To nie koniec wielkich nazwisk: 18 stycznia na polskie ekrany trafi Tarantinowskie Django, w którym łowcy nagród, grani przez Christopha Waltza i Jamiego Foxxa, będą odbijać z rąk Leonarda DiCapria żonę jednego z nich. DiCaprio wcieli się także w postać Jaya Gatsby’ego w The Great Gatsby. W filmie Baza Luhrmanna, twórcy Moulin Rouge!, zobaczymy również Carey Mulligan i Tobeya Maguire’a (światowa premiera w maju). 1 lutego przypomni o sobie Steven Spielberg, który do nakręcenia Lincolna przygotowywał się 12 lat. Zaledwie tydzień później będziemy mogli obejrzeć Hitchcocka z Anthonym Hopkinsem w tytułowej roli. Czuję też silną pokusę, by 4 stycznia udać się na Pokusę (za ten suchar dam sobie puchar) Lee Danielsa (tego od Hej, skarbie), a 11 stycznia na Życie Pi Anga Lee (Tajemnica Brokeback Mountain, Ostrożnie, pożądanie). Jak widzicie, bardzo tego dużo tej zimy, na nudę w kinach nie możemy w najbliższym czasie narzekać. 






Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała też kilka słów o premierach Goslingowych – poza wspomnianym Only God Forgives, Ryjka G. zobaczymy też w przesuniętym przez strzelaninę w Denver Gangster Squad. Pogromcy mafii (1 lutego) oraz w Place Beyond the Pines, którego zwiastun przed kilkunastoma godzinami trafił do sieci. Film wyreżyserował Derek Cianfrance, autor Blue Valentine, jednego z lepszych filmów 2010 roku. Szykuje się piękne 12 miesięcy, nie tylko dla fanek i fanów Goslinga, ale dla wszystkich kinomanów – zarówno tych spragnionych wielkich nazwisk, co iście popcornowej rozrywki!



3 komentarze :

  1. Na wszystkie filmy czekam z niecierpliwością! Dorzuciłbym jeszcze Movie43 z Kate Winslet :> Bardzo ciekawi mnie co nowego, albo czy znowu to samo pokaże Johnny Depp w najnowszym filmie :> Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Głębokie błękitne morze" :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj ja również czekam na gangster squad...a już z prawdziwym utęsknieniem wyczekuję "the place beyond the pines". Intrygujący plakat, ciekawy zarys fabuły i oczywiście Gosling w roli głównej jako klasa sama w sobie..Nie widziałam jeszcze Blue Valentine...od dawna mam zamiar to uczynić, ale jakoś tak podświadomie przesuwam ten smutny seans filmowy w czasie:) Za to wczoraj oglądałam Half Nelson i ogromnie polecam. Widziałaś może? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam wszystkie filmy z Goslingiem, z wyjątkiem tych najwcześniejszych (nawet odcinek "Czy boisz się ciemności" z nim widziałam :D). Lubię go między innymi dlatego, że wybiera naprawdę ciekawe scenariusze - nie zagrał w jeszcze żadnym słabym filmie! Do mojej ulubionej trójki należą Drive, Blue Valentine i Stay. Akurat Szkolny chwyt lubię nieco mniej, jakoś się w niego nie wkręciłam.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...