(Tytuł alternatywny: Tak bardzo na salonach)
Gorejący krzew jest trzyczęściowym filmem wyprodukowanym dla HBO i w całości trwa cztery godziny, więc żeby nie zamęczyć gości, organizatorzy premiery zdecydowali się pokazać tylko dwa pierwsze odcinki. W związku z tym wstrzymam się póki co z samą recenzją, ograniczę się do ogólnych wrażeń: Holland stworzyła mocną, niejednoznaczną opowieść o poświęceniu własnego bezpieczeństwa w imię radykalnej walki z systemem, o wyrwaniu apatycznego społeczeństwa ze stagnacji. Brzmi to patetycznie, ale o dziwo, film taki nie jest. Akcja rozpoczyna się od publicznego samospalenia Jana Palacha, który w ten sposób buntuje się przeciw panującemu w Czechosłowacji reżimowi, jednak widz sam musi osądzić, czy był on bohaterem, czy egoistycznym szaleńcem. Scenarzysta wiedząc, jak trudno byłoby odtworzyć psychikę takiego człowieka, przenosi punkt ciężkości na Dagmar Burešovą, adwokatkę, która broni w sądzie dobrego imienia Palacha, zniesławionego przez komunistycznego działacza Viléma Novego. Film dowodzi, że losy jednostki i narodu są bardzo skomplikowane i że często stajemy przed dramatycznymi wyborami. Odpowiada na pytanie, czy i jak czyn Palacha wpłynął na historię - powie na konferencji Holland.
Spodziewałam się w Teatrze Wielkim grubych ryb, ale ich faktyczna ilość przytłoczyła mnie i onieśmieliła. Podajcie nazwisko jakiegokolwiek człowieka z branży filmowej, a ja Wam powiem: on tam był. Mam jednak kiepski radar na VIPów, bo poza twórcami Gorejącego krzewu, uroczyście przywitanego Bronisława Komorowskiego z małżonką i napotkaną na schodach Katarzyną Herman nie wyhaczyłam nikogo ważnego. Szczęka mi opadła, gdy następnego dnia wpisałam w google “premiera gorejący krzew” i wyskoczyły mi całe galerie gwiazd, jakie stąpały tego wieczoru po czerwonym dywanie. Andrzej Wajda, Agata Kulesza, Robert Więckiewicz, Bartłomiej Topa, Danuta Stenka, nawet Ewa Farna, wszyscy! Najbardziej zdziwiłam się jednak wtedy, gdy wśród zdjęć tych person wyświetliły mi się dwie panny, które kojarzyłam dość dobrze, bo stały obok siebie, a jedna miała paskudną sukienkę. Okazało się, że jedna z tych pań gra w Klanie, a druga w Klanie i Pierwszej miłości, co tłumaczy, dlaczego ich twarze nic mi nie mówiły. Tak jak wspomniałam na początku: miałam pecha do osobistości.
Cycki Ewy Farny to piąty wynik po wpisaniu w google grafikę hasła "gorejący krzew".
Nie plakat czy kadry z filmu, nie zdjęcie Holland, ale cycki Farny. Cycki są w cenie.
À propos nieudanych strojów - moje początkowe obawy dotyczące tej kwestii okazały się bezpodstawne. Zasmucona brakami w wyjściowej garderobie, uprzedziłam moją współtowarzyszkę, żeby nie zakładała nic zbyt wytwornego, bo będę wyglądać jakiś kmiotek, ale okazało się, że na moim balkonie panuje wszelka dowolność. Panowie, którzy siedzieli nieopodal mnie, nie ulegli presji wielkich nazwisk i przybyli w swoich nieśmiertelnych pasiastych bluzeczkach i granatowych spodniach. Jeansy w końcu pasują do wszystkiego, prawda? Co do szych, plotkarskie portale miały ręce pełne roboty (hotplota.pl: Ewa Farna na premierze filmu "Gorejący Krzew". ALE PIERSI!; fleszstyle.pl: Gwiazdy w garniturach na premierze filmu "Gorejący krzew"; Koktaj24.pl: Długość maxi? Idealna na premierę; i wiele innych).
Historia Jana Palacha opowiedziana przez dwóch raperów -
trafia to do Was? Do mnie nie.
To był tydzień "pierwszych razów" - mam za sobą moją pierwszą konferencję prasową. W Hotelu Bristol zgromadzili się Agnieszka Holland, scenarzysta Stepan Hulik, kompozytor Antoni Komasa-Łazarkiewicz, aktorzy Petr Stach i Jenovéfa Boková oraz producenci wykonawczy HBO, Tereza Polachova i Antony Root. Pani Holland słucha się z przyjemnością. To kobieta błyskotliwa, energiczna, wypowiadająca się w sposób przemyślany, treściwy, a przede wszystkim pełna dystansu wobec siebie. Dowcipnie i chętnie odpowiada na pytania, wdzięcznie uśmiecha się do zdjęć. Jasne, można powiedzieć, że robi to, bo musi, jednak wydawała mi się w tym wszystkim bardzo szczera i zadowolona ze swojego filmu, (pewnie też dlatego, że opowiada on o historii, którą reżyserka sama współtworzyła; do 1971 przebywała w Pradze, gdzie uczęszczała do szkoły filmowej FAMU). Nie obyło się bez gorzkich, ale trafnych konstatacji:
Według tych młodych producentów to [scenariusz Gorejącego krzewu] był najlepszy scenariusz, jaki kiedykolwiek czytali. Trzeba było zanieść go do czeskiej telewizji publicznej i tam go zrealizować. Ale okazało się, że wyglądało to mniej więcej tak, jakby go zanieśli do polskiej telewizji publicznej: nikogo to tam nie obchodziło. (...) Jest to taki paradoks, trzeba prywatnej, kablowej telewizji o amerykańskich korzeniach, żebyśmy mogli opowiedzieć nasze lokalne historie.
Twórcy bali się, jak film, który ma tak “polskich” bohaterów (Palach i Burešová poświęcają wszystko w imię z góry przegranych spraw, co budzi skojarzenia z romantyczną martyrologią) i zawiera biblijną symbolikę, zostanie odebrany w zlaicyzowanych Czechach. Film przyjęto tam bardzo ciepło, a Holland obwołano “czeską reżyserką narodową”. Co ciekawe, nad Gorejącym krzewem pracowali głównie bardzo młodzi ludzie, co oznacza, że pokolenie to odczuwa silną potrzebę mówienia o historii, ustalenia swojej tożsamości narodowej. Po więcej odsyłam do nagrania portalufilmowego.pl, a także na blog Kaczego (http://superkaczy.blog.pl/), który był ze mną i robił eleganckie notatki - na pewno zmajstruje z nich równie elegancką notkę! ;)
Premiera telewizyjna pierwszego odcinka Gorejącego krzewu, największej dotychczasowej produkcji HBO Europe, już dziś o 20:10 na antenie tej stacji.
Premiera telewizyjna pierwszego odcinka Gorejącego krzewu, największej dotychczasowej produkcji HBO Europe, już dziś o 20:10 na antenie tej stacji.
Droga Dominiko!
OdpowiedzUsuńNa prawdę fenomenalny blog! Coś czuję, że zostanę na dłużej. ;)
Zazdroszczę i pozdrawiam...
Wojtek
Bardzo mi miło to czytać! :) Dziękuję! :)
Usuń