niedziela, 24 lutego 2013

Kot w worku: luty 2013

Post, który skupia moje poza blogowe dokonania oraz internetowe znaleziska. Jakie są moje oscarowe typy, czym ostatnio zajmuje się Organizacja Blogów Filmowych, czego NIE pisać w recenzjach i dlaczego nowy Justin Timberlake wygląda tak cholernie dobrze?

W szeregach freeradom.pl


Nadeszła historyczna chwila – Wynaturzenia Dominiki znajdują swoje ujście nie tylko na tym blogu, ale też na http://freeradom.pl/. Załoga portalu śledzi głównie radomską scenę muzyczną, ale zwróciła się do mnie z propozycją objęcia działu filmowego, na co z chęcią się zgodziłam (mimo że ma stopa w Radomiu jeszcze nie stała). Efektem tej współpracy jest póki co dwuczęściowy przegląd filmów nominowanych do Oscara w głównej kategorii:
Chciałam, by mimo wszystko moje teksty skupione były w jednym miejscu, dlatego postanowiłam tu zbiorczo linkować wszystko, co opublikowałam poza chodznafilm.blogspot.com. Wykorzystam tę okazję do podzielenia się ciekawymi znaleziskami dotyczącymi tematyki okołofilmowej – przeglądanie internetu przypomina kupowanie kota w worku, nigdy nie wiadomo, na co się trafi, dlatego pragnę dzielić się wyłowionymi perełkami.

Gala nagród OBF  nominacje


Organizacja Blogów Filmowych ma swoje własne Oscary: spośród filmów, które wyświetlano w polskich kinach od 1 lutego do 31 stycznia, wybraliśmy swoich faworytów w 19 kategoriach. Typowaliśmy głównie po 5 faworytów, dzięki czemu powstała lista nominacji, którą znajdziecie tu:

W najbliższym czasie każdy obeefowicz będzie oddawał powtórnie swoje głosy, prezes Alek je zliczy, a wyniki poznamy 16 marca. Poza kategoriami ściśle filmowymi, przyznajemy nagrody również autorowi najlepszego bloga i najlepszej recenzji. Nieskromnie dodam, że w ostatniej konkurencji walczy mój tekst o Złu

Klisze i komunały jak pasożyty na zdrowej tkance języka 


Na ostatnich warsztatach Krytyków z I piętra poświęconych dziennikarstwu internetowemu gościliśmy Marcina Pietrzyka i Michała Walkiewicza z Filmwebu. Spotkanie było niezwykle ciekawe, ale szczególnie jedna powiedziana przez chłopaków rzecz zapadła mi mocno w pamięć: internet przyjmie każdą liczbę znaków, więc pisząc na portal często nie filtrujemy swoich przemyśleń tak, jakby to było, gdybyśmy pisali do prasy, gdzie obowiązują nas limity (a już nie daj Boże, jakbyśmy pisali odręcznie!). Stąd zwyczajne wodolejstwo, stąd brak dyscypliny myślowej, który skutkuje też często umieszczeniem zdań nic do tekstu niewnoszących, a więc zwykłych komunałów. Sama mam tendencje do gadulstwa, dlatego sobie i innym blogerom ku przestrodze zamieszczam dwa linki do artykułów o tym, czego unikać, publikując w sieci:


Co się stało z Justinem Timberlake’em?


Na liście wokalistów, których słuchałam w podstawówce, znajdzie się wiele nazwisk, które wstyd teraz wymieniać, jednak szczęśliwie ominęła mnie moda na boysbandy. Żadne Just 5, Backsteet Boys czy ‘N Sync nie zdążyło trwale zryć mi psychiki. Od rozpadu ostatniego z zespołów minęło 11 lat, a debiutujący w nim Justin Timberlake niedawno skończył 32 lata. W roku 2007 zapowiedział, że robi przerwę od muzyki i bierze się za granie w filmach, czego efektem były występy w The Social Network czy To tylko seks (a na tym nie koniec, bo bracia Coenowie obsadzili go w swoim najnowszym Inside Llewyn Davis). Tymczasem w styczniu ukazał się nowy singiel aktora i śpiewaka w jednym, Suit & Tie, a wraz z nim zapowiedź nowego albumu, którego wydanie zaplanowano na 19 marca. Od tego momentu na kanale YT pojawił się już teledysk do piosenki i kolejny utwór z płyty, Mirrors.


Oglądam “nowego Timberlake’a” i nie mogę dojść do ładu: co on ze sobą zrobił? Jakim cudem ten zawsze nieco gogusiowaty piosenkarz postawił w niebezpieczeństwie samego Ryana G.? Oczywiście teraz mam na myśli sam image, ale piosenki także brzmią wybornie (chociaż jego solowe dokonania już wcześniej trafiały w mój gust, zawsze lubiłam ten jego słodki falsecik). Co zmieniło się w Timberlake’u, że nawet jedząc płatki w 28. sekundzie klipu wygląda tak cholernie seksownie? Dalej jeszcze zrozumiem: garnitur, mucha, cygaro i kocie “aaaaał” w 53. sekundzie (mój ulubiony moment w piosence) – wszystko z klasą i lekko vintage. Wizerunek retro elegancika dopełniają grzeczna fryzurka i niewinne spojrzenie. Jednak nadal nie mogę pojąć, czemu tak bardzo to na mnie działa. Nie od dziś wiadomo, że nawet facet “urody nienachalnej”, ale w dobrze dopasowanym garniturze, może wydawać się o wiele bardziej atrakcyjny niż przystojniak w wycieruchach, ale że to aż tak? Jeśli to wszystko kwestia ciuchów od Toma Forda, to czuję się wręcz tania :P


Trailer Inside Llewyn Davis   Timberlake'a tu na lekarstwo, ale jest Oscar Isaac, 
Carey Mulligan i Bob Dylan. Szykuje się ciekawy film.

4 komentarze :

  1. "mimo że ma stopa w Radomiu jeszcze nie stała"

    Wierz mi, niczego nie straciłeś :p

    "Żadne Just 5, Backsteet Boys czy ‘N Sync nie zdążyło trwale zryć mi psychiki."

    Jak najbardziej poprawnie. Prawdziwy bój o serca i dusze nas wszystkich toczył się pomiędzy Take That i East 17.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry "straciłaś". Stukam w klawisze szybciej niż czytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :D Take That i East 17 to nazwy całkiem mi obce, ale to chyba nic dziwnego, bo sprawdziłam na Wiki i czasy ich aktywności przypadają na lata około 1991-1997, wtedy jeszcze byłam zbyt zajęta układaniem choreografii do Smerfnych hitów :D A pierwszym moim "dorosłym" zespołem było Spice Girls, do tej pory mam sentyment! ;D

      Co do Radomia, to uprzedzeń żadnych nie mam, a nawet jeśli bym miała, to nie wypada mi teraz o nich mówić, to byłby samobój - w końcu piszę na portalu w jakiś sposób promującym to miasto. Radom od Warszawy daleko nie jest, więc może kiedyś sama się przekonam ;]

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...