sobota, 30 marca 2013

Kot w worku: marzec 2013

Marcowa odsłona notki skupiającej moje poza blogowe dokonania oraz internetowe znaleziska. Wynurzenia filmowego burżuja i muzyczna rakieta.


Na rozluźnienie filmiki od chłopaków z AbstrachujeTV:


"Łał, kochani! Dostałem darmowy kubek. Opłaca się być blogerem." 


Wnioski? Zdecydowanie jestem blogerem, nie blogerką. ;)

A teraz do rzeczy. Ten misz-maszowy cykl postów powstał po to, bym mogła zebrać tu razem swoje teksty spoza bloga, tak więc pozwólcie, że pochwalę się dwoma tekstami z freeradom.pl:


Marzec był miesiącem obfitującym w filmowe wrażenia. Nie tylko udało mi się nawiązać współpracę z HBO, ale też poznać bliżej innych kinowych zapaleńców z dobrym piórem, czyli warszawsko-śląski odłam Organizacji Blogów Filmowych. Jak na "celebryckich blogerów" przystało, wraz z AgnieszkąMichałem i Łukaszem (nieprzeciętnym Kowalskim) przypieczętowaliśmy naszą znajomość alkoholowym trunkiem w pubie przy pewnej modnej ulicy. Ale nie, foci na fejsa nie było.

Gdy my popijaliśmy piwo, zespół Cinemacabry pracował nad Galą Nagród OBF. Jeśli chcecie wiedzieć, "czy penis Michaela Fassbendera był warty piosenki" oraz poznać gusta obeefowej braci, to zapraszam do filmiku w linku poniżej. Od siebie dodam tylko, że sukces Nietykalnych trochę mnie zaskoczył. To ciepła, zabawna historia, ale to tylko ciepła, zabawna historia (napisała ta, co sama głosowa na ten tytuł).


Skoro już uprawiam w tej notce takie zaawansowane chwalipięctwo, to nie pożałuję sobie także polecenia Wam ponownie dwóch postów o moich poczynaniach w plenerze, czyli relacji z oficjalnej premiery Gorejącego Krzewu i przedpremiery pierwszego odcinka trzeciego sezonu Gry o tron. Tak bardzo na salonach.


Na koniec kontynuacja mojej misji ulepszenia świata poprzez szerzenie dobrej muzyki (pierwsza odsłona miała miejsce w notce podsumowującej rok 2012). Nie umiem odmówić sobie przyjemności zlinkowania kilku piosenek, które namiętnie tłukłam przez ostatnie tygodnie (nie wszystkie to świeżynki, po prostu teraz mi zawróciły w głowie). 

Miesiąc temu podniecałam się nowym imagem Justina Timberlake'a, a teraz, po premierze The 20/20 Experience, mogę tylko podniecać się bardziej. Apogeum ekstazy osiągnęłam wtedy, gdy przeczytałam news, że JT pracuje nad drugą częścią płyty. Data premiery nie jest jeszcze znana, ale grunt, że piosenkarz nie robi kolejnej kilkuletniej przerwy. Przed Wami mój ulubiony (obok Suit & Tie) kawałek z albumu:


Ponadto koniecznie posłuchajcie także:

(Zainteresowanym polecam również Counting i Tell Me)

(Forever niemal tak samo ładne)

(Mój totalny ulubieniec tego zestawienia. Singiel z płyty, która ma wyjść w ciągu najbliższych miesięcy. Jeśli jeszcze nie znacie tej zdzirowatej dziuni, to posłuchajcie jeszcze Everything is Embarrassing99 Tears czy Lost in My Bedroom. Albo jakiegokolwiek innego jej kawałka, wszystkie są dobre.)

(Disclosure po raz pierwszy...)

(...i Disclosure po raz drugi. Być może ten teledysk jest kiczowaty, ale i tak obejrzałam go już kilkanaście razy. Scena w windzie całkiem zmysłowa.)

(Nowe Arktyczne Małpy nie wzbudzają mojego większego zainteresowania, ale marząc o nadchodzącym Openerze, wpadłam na ostatni singiel. Przypomina nieco ich początkowe dokonania, a te nadal z przyjemnością wałkuję.)

 (Dzięki, Michał.)


(Także zajumane z http://superkaczy.blog.pl/. Połączenie Maroon5 z Kings of Leon, bardzo radosny indie rock dla radosnych, młodych ludzi.)

(Rock dla mniej radosnych ludzi. Dziwna sprawa - Control zaraz po seansie nie zachwyciło mnie jakoś wyjątkowo, ale kilkanaście tygodni później, nie wiadomo dlaczego, zaczęłam o nim bardzo intensywnie myśleć. Szykuję się do ponownego seansu, zorganizowałam sobie też Przejmującego z oddali Debory Curtis. W planach mam obszerną notkę o filmie Corbijna i samym Joy Division. Pisałam już o nich trochę w poście Muzyk umiera.


Zobacz też: 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...