piątek, 17 maja 2013

Rycerz w moim mieście. O konferencji prasowej "Gry o tron"

Tytuły alternatywne:

Dawaj dawaj DavosJak przeszyta mieczem. Pod spojrzeniem Davosa i AryiHBO, a gdzie Daenarys?Wild Wild Westeros; Spotkanie lepsze niż rzut koniem w galopie*.

Kiedy dowiedziałam się, że do Warszawy przyjeżdżają Maisie Williams, Liam Cunningham i Alfie Allen (serialowi Arya Stark, Ser Davos Seaworth i Theon Greyjoy), moją pierwszą myślą było: HBO, liczę na ciebie. Okazało się, że stacja liczy też na mnie, bo i tym razem dostałam zaproszenie na konferencję prasową. Owocem spotkania jest ta krótka relacja, z której dowiecie się, jak mieszkańcy Westeros wyglądają we współczesnym entourage'u i jakie są ich "polityczne" sympatie.

Każdy fan Gry o Tron ma swoją trójkę ulubionych bohaterów. Obowiązkowo znajdują się w niej Daenerys Targaryen i Tyrion Lannister, trzecie miejsce przypada zwykle Jonowi Snow. Nie grzeszę oryginalnością - jasnowłosa i jej smoki od początku podbijają poziom całego serialu, a z ust Lannistera padają zawsze najbardziej błyskotliwe uwagi. Mam jednak problem z Jonem, którego zbytnia doskonałość sprawiła, że zawsze chętniej śledziłam wątek Aryi. I jak każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z choćby jednym odcinkiem, nienawidzę Joffreya. Bez niego GoT nie byłoby jednak tak interesujące, czego nie można powiedzieć o chyba najmniej udanej postaci - Theonie Greyjoyu. Dlatego gdy z nieznanych mi przyczyn Alfie Allen do Polski nie przybył, nie poczułam się zawiedziona (btw, wiedzieliście, że to rodzony brat piosenkarki Lily Allen?). Davos Seaworth natomiast jest mi w serialu całkiem obojętny, jego wątek nie przeszkadza mi, ale równie dobrze mogłoby go nie być. 16-letnia Maisie Williams była zdecydowanie największą gwiazdą konferencji, o czym świadczyło także żywsze niż w przypadku Liama Cunninghama zainteresowanie dziennikarzy.

Aktorka z czystą buzią, w jaskrawozielonej sukience, koczku i z grzywką wyglądała niemal nie do poznania. Inaczej jest z Cunninghamem, który brodę nosi nie tylko na czas kręcenia zdjęć. Oboje z wdziękiem i dowcipem opowiadali o swojej pracy, a było o czym, bo fani hitu HBO (miałam wrażenie, że wszyscy zgromadzeni nie byli tam tylko z dziennikarskiego obowiązku) z zapałem wypytywali o szczegóły, zwłaszcza te fabularne. Punktem wyjścia była informacja, że czwarty sezon został już oficjalnie potwierdzony, co nikogo nie powinno dziwić. Gra o Tron, jedna z najgłośniejszych serialowych produkcji ostatnich lat, przysporzyła aktorom popularność, której nikt z nich się nie spodziewał. Dla Maisie był to debiut, ale nawet doświadczony zawodowo Liam (którego zobaczyć można między innymi w Starciu tytanów, Głodzie czy Wietrze buszującym w jęczmieniu) był zaskoczony swoją nagłą rozpoznawalnością. Jesteś aktorem, wykonujesz swoją pracę, a ludzie mdleją na twój widok. To szok, ale jakże przyjemny! Fani są fantastyczni, tacy dociekliwi - powiedział na konferencji.

Goście najwięcej opowiadali o swoim stosunku do świata Westeros i jego mieszkańców. Maisie, zapytana o swoją ulubioną postać, wskazała na odgrywaną przez siebie Aryę - jest dzielna, umie o siebie zadbać i zawsze mówi to, co myśli. Faworytką Liama jest Daenerys, która jako że niczego nie robi dla zemsty, powinna też zasiąść na tronie. Odtwórca Davosa podziwia też Tywina Lannistera, bo nawet pyskata Cersei i błyskotliwy Tyrion zachowują się przy ojcu jak bezbronne szczeniaczki. A jaki jest powód, dla którego GoT osiągnęło ogólnoświatowy sukces? Sekret tkwi w nieprzewidywalności serialu. Żaden bohater nie jest bezpieczny, nigdy nie wiadomo, czy na końcu odcinka ktoś nie umrze. Dla obsady łączy się to z pewnym stresem, bo każdy sezon może okazać się ich ostatnim.

Widzowie tej produkcji dzielą się na tych, którzy każdy odcinek analizują pod kątem wierności książkowemu oryginałowi i na tych, którzy specjalnie omijają sagę George'a R. R. Martina z daleka, aby nie psuć sobie zabawy przez dobrowolne spoilerowanie. Zaliczam się do tej drugiej grupy i co ciekawe, podobne podejście mają także Maisie i Liam - jak przyznają, nie zapoznali się z powieścią, aby czerpać pełną radość z czytania scenariusza. Oni także wolą być zaskakiwani przez twórców serialu, a ponadto zdają sobie sprawę, że pierwowzór i ekranizacja nie zawsze się pokrywają, wobec tego nie chcą się na nic nastawiać. HBO sprawiło jednak, że być może się przełamię i skuszę na lekturę. Wszystko za sprawą upominku, jaki otrzymaliśmy wszyscy przy wejściu (kocham te imprezy), czyli elegancko wydanego trzeciego tomu sagi: Nawałnica mieczy. Stal i śnieg (który analogicznie służy za podstawę trzeciego sezonu). Czuję, że bez poprzedników będzie mu na mojej półce smutno, więc może wkrótce dokupię mu kompanów. (Jestem jednak w szoku, że tych książek JUŻ wyszło osiem tomów, a Martin nadal pisze. Ciekawe, do którego momentu dociągnie HBO.)

Tego dnia odbyło się także wieczorne spotkanie dla fanów w Multikinie, lecz na nim już nie gościłam. Nie mam w związku z tym ani autografów, ani fotek, ale odsyłam Was na blog Kaczego, który wkręcił się na wszystko, co było możliwe. ;) Co więcej, spisał odpowiedzi Maisie i Liama z dokładnością wprowadzającą mnie w osłupienie, więc z jego relacji dowiecie się wielu ciekawostek: Wspaniały Dzień w Westeros. Nawet do Dzień Dobry TVN się załapał!




Fotki podwędzone z oficjalnego facebookowego fanpage'a HBO Polska oraz nowy okaz na mojej półce.

* Kaczy z Seriale, Filmy, Muzyka poza tym, że ma dar wkręcania się wszędzie, gdzie się da, jest też całkiem kreatywny jeśli chodzi o wymyślanie tytułów notek. ;)

2 komentarze :

  1. A ja właśnie uwielbiam Aryę, to ona jest w mojej ulubionej trójce (poza Daenerys i Tyrionem oczywiście) :) Szalenie Ci zazdroszczę, że miałaś okazję ich zobaczyć :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy taką samą ulubioną trójkę bohaterów. ;) Chociaż teraz bardzo też lubię Margaery. Tak, HBO ma świetną politykę marketingową i chętnie współpracuje z blogerami - niezwykle mnie to cieszy! Dużo ciekawych eventów organizują. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...