wtorek, 30 lipca 2013

Celuloidowa różdżka Leterriera. Recenzja "Iluzji"


Iluzja (2013)

Gatunek: akcja, heist movie
Produkcja: USA
Reżyseria: Louis Leterrier
Obsada: Morgan Freeman, Michael Caine, Woody Harrelson, Mark Ruffalo, Jesse Eisenberg, Isla Fisher, Mélanie Laurent, Dave Franco
Czas trwania: 1 godz. 55 min.

Pozycja w fotelu: film wciąga tak, że zapomnisz nawet podrapać się po swędzącym nosie (ocena alternatywna: 7/10).


Największa magia, jaka rozgrywa się w trakcie seansu Iluzji, to utrzymanie widza w stałym napięciu przez cale dwie godziny projekcji. Film Louisa Leterriera ogląda się tak dobrze, jak gdyby jeden z bohaterów, hipnotyzer Merritt McKinney (w tej roli przezabawny Woody Harrelson), z ekranu wprowadził widownię w autentyczny trans. Dzięki temu łatwiej przymknąć oko na naciągnięcia fabularne, których w tym pozornie genialnym scenariuszu można naliczyć całkiem dużo.

Pozornie genialnym, bo niby wszystko tu „styka” – poszczególne elementy łączą się w spójną całość, zwroty akcji potrafią zawrócić w głowie, a przede wszystkim imponuje sposób, w jaki magiczne sztuczki wykorzystano do stworzenia nietypowego heist movie. Każde show, które daje grupa czterech iluzjonistów zwerbowanych przez tajemniczego przywódcę tajemniczej organizacji, zachwyca tempem, pomysłowością i widowiskowością. Szybko jednak okazuje się, że nie o królika w kapeluszu im chodzi, ale o grubą kasę, którą po robinhoodowemu muszą zabrać bogaczom i oddać biedniejszym, aby uzyskać wstęp do stowarzyszenia, które praktykuje „prawdziwą” magię. W dodatku pieniądze tylko teoretycznie trafiają do „ludu”, bo i tak konfiskuje je policja, która wciąż siedzi grupie na ogonie. Zgubiliście się? No właśnie. To jest ten moment, w którym ktoś pstryknął palcami, wybudzacie się z hipnozy i pytacie: „ale po co?”. Bohaterzy sami podkreślają, że z Magią przez duże M nie mają nic wspólnego, że iluzja to tylko połączenie inteligencji, sprytu i zręczności. Po co im wobec tego sztuki tajemne? Dla prestiżu? Może być, ale to trochę naciągane wytłumaczenie. Takich nie do końca umotywowanych rozwiązań jest tu więcej, a niechlubny prym wiedzie finał – niedopracowany i psujący ogólne dobre wrażenie.


Wątpliwości budzą też same pokazy iluzjonistów, które momentami wybiegają poza wszelką logikę. Mimo że scenarzyści starają się wszystko racjonalnie tłumaczyć i zdradzają, jak sztuczki wyglądają od kuchni, czasami posuwają się o krok za daleko, jak w przypadku latania w bańce mydlanej. Chociaż Isla Fisher zamknięta w mieniącej się kolorami kuli wygląda bajkowo i apetycznie, scena ta zaburza konsekwencję twórców, którzy starają się stać na straży rozsądku i odcinają od wszelkiego czary-mary.

Iluzję utkano z materiału tak delikatnego, że przy silniejszym wietrze może się porwać, jednak wciąż pozostaje jednym z najbardziej udanych filmów rozrywkowych ostatnich miesięcy. A to dzięki temu, że potknięcia zamaskowano dużą dawką humoru, spektakularną, rwącą na złamanie karku akcją i atrakcyjną oprawą wizualną. Pełne dynamizmu zdjęcia roziskrzonego światłami miasta pełnią funkcję asystentki magika – miło na nie patrzeć, a błyszczący fraczek odwraca uwagę widza od tego, co widziane zepsułoby zabawę. Ale Iluzja to nie tylko świecidełko, to także zestaw sympatycznych bohaterów odgrywanych przez śmietankę Hollywood. Bardziej jednak niż Morgan Freeman i Michael Caine wyróżnia się tu inna dwójka: wspomniany na początku cudownie luzacki Woody Harrelson i Mark Ruffalo, który jako słodko nieporadny policjant mógłby skraść serce nie tylko Mélanie Laurent.

Louis Leterrier uczył się magii chyba od samego Davida Copperfielda. Za pomocą celuloidowej różdżki czaruje publikę tak, że wpatruje się ona w ekran niczym dziecko w tort ze świeczkami do zdmuchnięcia. Dopiero po wyjściu z kina dociera do nas, że z tym ciastem było coś nie tak, że tak naprawdę wcale nie jedliśmy wypieku cioci Basi, tylko placek z Tesco. Niby smaczny, niby oddziałujący na wzmożoną pracę ślinianek, ale jednak Gesslerowa by się skrzywiła. Być może reżyser za bardzo do serca wziął sobie kwestię jednej z bohaterek, że w niektóre rzeczy po prostu trzeba uwierzyć, i poczuł się zwolniony z logiki. Dziękujmy magikom za ich asystentki.    

10 komentarzy :

  1. Bardzo dobra recenzja. Właściwie zgadzam się z wszystkim co zostało wyżej napisane. Można to krótko podsumować: Iluzja idealnie sprawdza się jako kino rozrywkowe i naprawdę nie warto na siłę doszukiwać się w tym filmie jakiejkolwiek racjonalności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)
      Masz rację - Twoje jedno zdanie oddaje cały sens moich pięciu akapitów. :D Do Iluzji trzeba podchodzić trochę jak do Szybkich i wściekłych i innych tego typu filmów, które mają własne prawa fizyki itd. Nadmierne analizowanie psuje zabawę. :)

      Usuń
    2. Niestety, niektórzy na siłę doszukują się jakichś ale... ;)

      Usuń
    3. Zgadzam się - Iluzja to taki dobry poprawiacz humoru, film do obejrzenia ze znajomymi w luźny wieczór. Szkoda, że nie ma zbyt wielu tak przyjemnych i dobrych filmów rozrywkowych...

      Usuń
    4. Ostatnio tak dobrze bawiłam się chyba na Iron Manie 3, ale to już było pewien czas temu, no i rozumiem, że te komiksowe serie nie każdemu przypadają do gustu. A tak to masz rację - niewiele jest czysto rozrywkowych filmów, które by się tak dobrze oglądało. Bo zbyt dużą zwolenniczką Pacific Rim nie jestem, mimo że mnóstwo osób się nim bardzo zachwyca i pewnie by wymieniło teraz ten tytuł.

      Usuń
  2. heh, u mnie to samo. W kinie bardzo dobrze się oglądało, ale jak przyszło do analizy na spokojnie nie było już tak super ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, super jak się nad tym dłużej pomyśli nie jest, ale nadal jest całkiem dobrze. ;)

      Usuń
  3. naprawdę dobra recenzja i nie chodzi tylko o to, że wrażenia podobne do moich ;) Fajnie napisane!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że inni o filmie myślą podobnie. ;)

      Usuń
  4. Moim zdaniem film iluzja jest bardzo dobry, poza zbyt fantastyczną fabułą :) ale ogólnie na +

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...