poniedziałek, 27 maja 2013

Serialowe finały, cz. 1: "Bates Motel" & "Pamiętniki wampirów"

Autorka tego bloga bardzo Was kocha i zamiast przysiąść nad książkami publikuje podsumowanie serialowych finałów. Ponownie napisało się jej trochę za dużo, więc rozbija tekst na dwie części: na pierwszy ogień idą Bates Motel i Pamiętniki wampirów, Girls i Supernatural już się rozgrzewają. Możliwe mini spoilery.


Bates Motel, sezon 1.: Kill for Love


- Zgwałcono mnie, a ja w zemście zabiłam drania! Jak to się wyda, pójdę siedzieć!
- O rety, mamo, to naprawdę smutne. Idę do pracy, cześć.

Niewątpliwym plusem Bates Motel jest scenariusz, który gwarantuje wartką akcję w każdym odcinku. W pewnym momencie jednak niewyobrażalna ilość nieszczęść i dewiacji przypadających na jedną rodzinę sprawia, że widz zaczyna zastanawiać się, jakim cudem bohaterowie jeszcze nie skończyli w kaftanach bezpieczeństwa (chociaż jak wiemy z Psychozy, na wszystko przyjdzie czas). Z zadziwiającą łatwością przechodzą do porządku dziennego nad wydarzeniami, które niejednej osobie zapewniłyby cotygodniowe sesyjki u psychologa. Choroba Normana postępuje, ale dzieje się to jakby niezależnie od tego, co się wokół niego dzieje; Norma zaś pod koniec sezonu traci nad sobą panowanie, by ostatecznie i tak z dziarską miną rozwiązać wszystkie problemy swoje i swojego synka. Świetnie, w trakcie seansu nie grozi nam dzięki temu nuda, ale wiarygodność odchodzi w siną dal.


Drugim plusem, tym razem pozbawionym „ale”, są wyraziści bohaterowie. Przez całą serię zastanawiałam się, kto jest lepszy, Freddie Highmore i jego budzący na przemian współczucie i przerażenie Norman, czy Vera Farmiga jako kochająca, ale ogarnięta rządzą kontroli matka? Nieczęsto w serialach pojawiają się postaci, które budzą tak ambiwalentne odczucia – nawet seryjny morderca Dexter zdaje się być sympatyczniejszy niż Norman, któremu raz kibicujemy, aby później mieć ciarki na widok jego i jego wypchanego psa. Paradoksalnie najnormalniejszą w tej rodzinie jest osoba, która zostaje uznana za czarną owcę, czyli Dylan, drugi syn Normy. Dobrze wypadają także bohaterki drugoplanowe, Emma i Bradley. Pierwsza zachwyca swoją urodą i rozbraja szczerością, druga rośnie na największą manipulantkę serialu (mogłaby napisać poradnik pod tytułem „Jak niepostrzeżenie owinąć ludzi wokół palca”).

O produkcji tej pisałam już w notce Sezon na psychopatę – "Bates Motel" & "Hannibal", w której recenzowałam też dwa pierwsze odcinki nowości od AXN. Wdrażanie się w Hannibala zawiesiłam i jeśli do niego wrócę, to tylko ze względu na Madsa Mikkelsena (to nie jest zły serial, ale wolę poświęcać czas na lepsze, o które nietrudno). Temat sławnego psychopaty dużo lepiej wykorzystała ekipa Bates Motel, a ja nadal podtrzymuję wnioski, które wysnułam kilka tygodni temu – dobrze ukazano toksyczną relację i seksualne napięcie między synem a matką, a całość to umiejętne połączenie dramatu psychologicznego, thrillera i teen dramy. Pod drodze zniknęła jednak początkowa aura tajemnicy, scenarzyści podają rozwiązanie zagadek trochę zbyt szybko. Tempo i mnogość wydarzeń, czyli coś, czego często innym serialom brakuje, tutaj działa aż na niekorzyść. Bardziej niż w burzliwą historię miasteczka wolałabym zagłębiać się w psychikę Normana, co nie przeszkadza mi w gorliwym oczekiwaniu na sezon drugi.


Pamiętniki wampirów, sezon 4.: Bitch Mode Activated


Ten sezon zaczął się bardzo źle. Elena, najdoskonalsza i najnudniejsza bohaterka, którą stworzyła telewizja w ostatnich latach, dzięki ewolucji w wampira stanęła przed szansą porzucenia swego nieciekawego wcielenia. Tymczasem jej największym marzeniem było zażycie lekarstwa, które zamieni ją ponownie w ideał bez charakteru. Przez pierwsze kilka odcinków miałam nieustanne WTF na ustach, a przed monitorem trzymał mnie już nawet nie Damon, a Klaus, bo mój dotychczasowy ulubiony wampir (mój i reszty świata) zbabiał. I nagle zdarzył się cud: Elena wyłączyła swoje człowieczeństwo, stała się niezłą suką, a serial osiągnął szczytową formę.


Nareszcie największy problem bohaterki, tj. wybrać grzeczne czy niegrzeczne ciacho, poszedł w odstawkę. Bez doczepionego u boku Stefana lub/i Damona, Elena (a także sama Nina Dobrev) okazała się największym serialowym zaskoczeniem tego roku – rzadko kiedy ktoś transformuje na oczach widza z gąski bez wyrazu w kawał TAKIEJ zdziry. To był strzał w dziesiątkę, bo wszystkie skazy na krystalicznym do tej pory wizerunku dziewczyny widz przyjmował z coraz większym osłupieniem. Także finał zaserwowano mocny i obiecujący kontynuację godną poprzednika. Już dawno nie bawiłam się na Pamiętnikach wampirów tak dobrze…

…co nie zmienia faktu, że trudno o większe guilty pleasure wśród seriali. Życie mieszkańców Mystic Falls polega na:

1. walce z antagonistami; 
2. chodzeniu na imprezki; 
3. piciu drinków i graniu w billarda w miejscowym barze; 
4. strzelaniu fochów (koniecznie skwitowanych wbiciem kołka w brzuch rozmówcy); 
5. padaniu sobie w ramiona i szeptaniu czułych słówek; 
6. umieraniu i zmartwychwstawaniu.

Nieważne, że zamordowałaś przez przypadek 12 czarownic, bierz się za organizowanie szkolnego balu. Nieważne, że przed chwilą przywróciłaś do życia wszystkie zmarłe nadprzyrodzone istoty, idź na rozdanie świadectw. Nieważne, że twój wróg zabił matkę twojego chłopaka i kilkadziesiąt innych osób, zakochaj się w nim, Klaus jest w końcu całkiem gorący. Jeśli kiedyś będziecie zastanawiać się nad potrzebą wiarygodności psychologicznej w serialach, sięgnijcie po Pamiętniki. Masa bzdurności, a zabawa przednia (a może to właśnie dzięki nim?).

6 komentarzy :

  1. Ha - też będę pisał o zakończonych sezonach seriali, z którymi spędziłem ostatnio sporo czasu - oczywiście Bates Motel jest jednym z nich. Rzeczywiście scenariusz i bohaterowie serialu zostali napisani rewelacyjnie - i to zakończenie pierwszego sezonu! U - dreszcz przebiega po plecach :-) Co do drugiego serialu trudno zająć mi stanowisko - Pamiętniki Wampirów to nie moja bajka ;-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bates Motel zakończyło się nieźle, chociaż może bez wielkiego szału, bo to co się dzieje na końcu, było w pewnym momencie do przewidzenia (aczkolwiek nie powiem, że nie zrobiło to na mnie żadnego wrażenia). Jestem tylko w strachu, jak serial rwie do przodu, w sensie że utrzymanie TAKIEGO tempa przez następne 10 odcinków może być kłopotliwe. Ale trzymam kciuki, oby twórcy podołali, póki co zdają egzamin. :)
      A jeśli chodzi o Pamiętniki, to rozumiem - wampirze tematy mogą odstraszać. Ale Zmierzch to nie jest; pod tą lekką infantylną warstewką fanstasy kryje się dobra teen drama, można się wciągnąć. ;>

      Usuń
  2. A tam się czepiasz :D jak dla mnie The Vampires Diaries miały chyba jeden z najlepszych finałów tego sezonu. Mnie się szalenie podobało. Faktycznie, Elena była taka irytująca, że w pewnym momencie przestało mnie ciagnąć do serialu i miałam chyba z 5 odcinków zaległych. Cóż zrobisz. Sezon bardzo nierówny pod względem wrażeń, aczkolwiek ostatecznie wyszedł na plus. Zapowiada to niby mega atrakcje w przyszłym sezonie, ale założę się, że pierwsza połowa to będą flaki z olejem.

    Ja także szykuję tekst o moich finałach :D choć w nieco innej formie ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - na początku zawsze są flaki z olejem. Szczególnie przy czwartym sezonie już miałam po dziurki w nosie Deleny/Steleny i też się ociągałam z oglądaniem. A tu nagle buch! W pewnym momencie serial zjechał na dobre tory i bawił mnie tak, jak jeszcze chyba nigdy. Nawet jeśli piątka miałaby powtórzyć ten schemat, to dla TAKICH kilku odcinków mogę przymknąć oko na powolne rozkręcanie się. :)

      Usuń
  3. Za Bates Motel zabiorę się w wakacje, natomiast co do Pamiętników wampirów, zgadzam się w większości z tym co napisałaś. Zastanawiające, że wszyscy odebrali dyplomy, skoro w ogóle nie chodzą do szkoły... Ale w sumie jak znaleźć na to czas, kiedy ciągle trzeba uciekać, zabijać i strzelać fochy... Bzdura goni bzdurę ;) Trzeba jednak przyznać, że odcinek finałowy obfitował w wiele wrażeń i wyróżniał się na tle całego arcynudnego sezonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moim ulubionym odcinkiem był ten, w którym Elena skręca kark przypadkowej pani w kawiarni - to było takie... nieoczekiwane! Nie sądzę, żeby cały sezon był arcynudny, początek jest faktycznie słaby, ale w momencie załączenia bitch mode robi się naprawdę ciekawie. Zaliczam sezon do udanych. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...