niedziela, 7 lipca 2013

Sztuka ponad opowieść. Recenzjo-analiza "Tylko Bóg wybacza"

Ten chłopak, Nicolas, wyleczył mnie z filmowej depresji. – Alejandro Jodorowsky


Pies Andaluzyjski z 1929 roku, zwłaszcza sławna scena rozcinania oka, był manifestem modernizmu: należało odejść od prymatu widzenia na rzecz odczuwania, a ekspresja stała się ważniejsza niż logika. Rzeczywistość rozczłonkowała się, stała relatywna, gdyż wszystko jest filtrowane przez naszą jednostkową świadomość. Filozofia ta miała swoje źródło między innymi w Freudowskiej koncepcji id, ego i superego, gdzie id ma być siedliskiem popędów stłumionych przez nacisk z zewnątrz, zwłaszcza kompleksów na tle seksualnym. Te ukryte pragnienia, potrzeby i lęki ujście swoje znajdują w marzeniach sennych, dlatego wspomniany film to właśnie zapis snów Buñuela i Daliego.

Ten teoretyczny wstęp wydaje się niezbędny do odczytania sensu Tylko Bóg wybacza, obrazu, który odwołuje się do modernistycznych idei na kilku poziomach. Refn dosłownie przywołuje scenę rozcinania oka, gdy Chang „wymierza sprawiedliwość” jednemu z mężczyzn odpowiedzialnych za strzelaninę, w której zginęło kilku policjantów (tutaj pstryczek w nosy osób, które twierdzą, że przemoc u Refna jest zawsze nieuzasadniona). Tym sposobem reżyser podsuwa klucz interpretacyjny filmu – logika przestaje się liczyć, gdyż to nie fabuła jest tu istotna, ale hipnotyzujący, audiowizualny majstersztyk, który należy chłonąć i czuć. Zostaliśmy zaproszeni na podróż po podświadomości Juliana, w której ścierają się pożądanie, jakie żywi wobec matki oraz lęk przez karą. A jak to już z podświadomościami bywa, są one mocno popaprane. Azjata-anioł sprawiedliwości, który nosi na plecach widzialną tylko momentami katanę, nie powinien wobec tego dziwić. Tak samo jak całe dziewiętnaście (!) zdań wypowiedzianych przez Goslinga – po co ma mówić więcej, skoro znajdujemy się w jego głowie?

Freud zaś klaskałby z radości. Julian jest klasycznym przypadkiem kompleksu Edypa. Chorobliwie poddańczy matce, nie może dopuścić, aby tej stała się krzywda, przez co ma na rękach krew swego ojca. Ostateczny gest wsunięcia palców w ranę w brzuchu Crystal ma być czymś w rodzaju połączenia się z nią, powrotu do jej łona, a może nawet namiastką aktu seksualnego. Mężczyzna wie, że musi go za to spotkać kara, więc od początku przeczuwa nadejście Changa, policjanta, który samozwańczo wymierza przestępcom karę na zasadzie „ząb za ząb”. To postać nierzeczywista, boska ręka sprawiedliwości (w stylu starotestamentalnym), nieuchronna siła, której nie można pokonać. Julian próbuje jej uniknąć, jednak w końcu sam się jej poddaje.

Świat przedstawiony Tylko Bóg wybacza to nie tylko obraz podświadomości Juliana, ale jego najgorszy koszmar, piekło. Wszechobecna czerwień sprawia, że film to wędrówka po kręgach piekielnych. Ta dominanta kolorystyczna to także wyraz emocji bohatera: pożądania i agresji. Przeciwwagą dla niej jest chłodny niebieski, który zawsze towarzyszy Changowi i świadczy o jego zimnej determinacji. Zdecydowane, intensywne barwy budują aurę oniryzmu, tworzoną również przez nienaturalnie długie ujęcia i celebrowanie każdej czynności. Czas płynie tu jakby inaczej, a wszystko dlatego, że obserwujemy rzeczywistość będącą wytworem chorego umysłu Juliana. Atmosfera marzenia sennego, utajone kompleksy seksualne – stąd o krok tylko do surrealizmu proponowanego przez Buñuela i Daliego.


Kiedy dwa lata temu świat poznał Refna dzięki Drive, publiczność podzieliła się na tych, którzy pamiętną scenę w windzie (zmysłowy pocałunek plus brutalne morderstwo) pokochali, i na tych, których raził jej zbytni naturalizm. Tylko Bóg wybacza to scena w windzie wydłużona do dziewięćdziesięciu minut. Niepowtarzalny i natychmiast rozpoznawalny styl reżysera, na który składa się miks przemocy, sentymentalizmu, kiczu i oniryzmu, tutaj uzyskał pełnowymiarowy kształt, został dopracowany w najmniejszym szczególe. Co więcej, styl stał się ważniejszy niż treść, urósł do absurdalnych niemal rozmiarów. Drive także był filmem właściwie o niczym, gdzie fabuła była służebna wobec formy, jednak wartka akcja i w miarę zachowana amerykańskość tej opowieści (nawiązania do westernów i kina gangsterskiego) sprawiły, że był łatwo przyswajalny nawet dla przeciętnego widza. Największa anomalia, a więc wspomniana „romantyczna” jatka w windzie, dała się znieść z racji swojego krótkiego czasu trwania (podczas gdy dla innych stanowiła o wysokiej jakości całej produkcji). Tymczasem Tylko Bóg wybacza to poniekąd sztuka dla sztuki, stąd mnóstwo negatywnych recenzji. Refn doprowadził swój znak markowy do perfekcji kosztem atrakcyjnej fabuły (jednak czy wcześniejsze akapity wskazują na to, że to film bez żadnej treści?).

W niektórych scenach bohaterzy mówią, lecz słowa zostają całkiem wyciszone. Wyłącz słuch, zdaje się mówić Refn. Dialogi nie są ważne. Nie patrz, tylko odczuwaj. Daj się wprowadzić w trans. Jeśli ci się uda, prawdopodobnie wyjdziesz z kina zakochany – w klimacie, w grze światłem i fakturą, w pojedynczych kadrach (precyzja zdjęć sprawia, że nawet pojedynczo wyglądają one jak dzieła sztuki). W innym przypadku nic tu nie dostrzeżesz, bo styl Refna kupuje się w całości albo w ogóle. Estetyczny orgazm kontra totalne niezrozumienie koncepcji. Refn nie opowiada już historii, Refn robi sztukę. Nieco przekoloryzowane, lecz wciąż trafne zdają się tu być słowa Alejandra Jodorowskiego (surrealisty, jakby nie było): Należy zrozumieć jedną rzecz – kino rozczarowuje, całkiem się zdegenerowało, stało się przemysłem. Chory twór, rak, jakim jest kino amerykańskie, opanował całą planetę. Stał się przekaźnikiem idei politycznych, ekonomicznych i wielu innych duchowych odpadów. Straciliśmy już wszelką nadzieję. Widzimy, że we wszystkich filmach jest podobne oświetlenie, a prym wiedzie ten degenerat Spielberg. Gdy spotykamy artystę, który potrafił w tym wszystkim przetrwać i pozostał czysty, mimo że zarabia na życie kręceniem filmów, odczuwamy nieopisaną radość. Ten chłopak, Nicolas, wyleczył mnie z filmowej depresji.

8 komentarzy :

  1. O! Ile moich pomysłów znalazło się w recenzji?! :D Udało Ci się ubrać w słowo pisane to, co ja odczułem werbalnie, ale miałem problem z przelaniem na papier. B. ładne, treściwe i ciekawe. :)
    Tylko końcówka taka - wolałbym jakąś Twoją puentę niż cytatową, ale i tak jest spoko.

    Co do "Kiedy dwa lata temu świat poznał Refna dzięki Drive, publiczność podzieliła się na tych, którzy pamiętną scenę w windzie (zmysłowy pocałunek plus brutalne morderstwo) pokochali, i na tych, których raził jej zbytni naturalizm" - to naturalizm? Serio? Bo to normalne i całkowicie prawdopodobne, że da się butem tak rozwalić czaszkę, tak?! Dobrze wiedzieć. ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczne dzięki za komentarz i miłe słowa.

      Tak, Michale - trochę Twoim pomysłów się tu znalazło, ponieważ uważam, że nasza rozmowa po sensie była całkiem stymulująca. :)

      Cytat zaczerpnęłam z dokumentu o Refnie, kiedyś tam oglądałam i mi się przypomniał teraz, całkiem dobrze Jodorowsky ujął to, o co chodziło mi - Refn jest unikalny i robi sztukę! I to postawienie Spielberga w opozycji całkiem zabawne.

      Pisząc naturalizm, na myśli miałam ogólnie ukazywanie brzydkich obrazów, ale OK - może lepszy by był "brutalizm". A na anatomii się nie znam, ale wydaje mi się, że dla chcącego nic trudnego - przy odpowiedniej werwie chyba można rozdeptać czaszkę. :D Ale nie, normalne to nie jest. Ale trochę prawdopodobne chyba już tak.

      :)

      Usuń
  2. "Bo to normalne i całkowicie prawdopodobne, że da się butem tak rozwalić czaszkę"

    Mniej więcej takie rzeczy robili w Toxic Avengerze, wiec to na 100% jest realistyczne :P

    Mi się zawsze zdawało, że ta scena w windzie to była zrzynka z Body Double De Palmy:
    http://www.youtube.com/watch?v=HhSyVSPfxjg
    http://www.youtube.com/watch?v=NgyAgsDo4sw
    http://www.youtube.com/watch?v=i5ufgkJ-uVE
    No wiesz, kochankowie przechodzą do swojego alternatywnego wszechświata kiedy się całują i tego typu rzeczy.

    Ja jeszcze nie widziałem Only God Forgives, w ogóle miałem na to nie iść. Chciałem być tym kolesiem, który ostentacyjnie ignoruje Refna, ale teraz czytam te wszystkie recenzje i ta polaryzacja opinii odnośnie tego filmu jest na tyle ciekawa, że może jednak się wybiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rozwianie wątpliwości co do twardości ludzkiej czaszki. ;)

      Body Double nie znam, co pewnie błędem jest, ale obejrzałam podrzucone fragmenty i wiesz, jakoś nie widzę tego prawdopodobieństwa za bardzo - nie odbierałam nigdy pocałunku w windzie jako przechodzenia do alternatywnego świata. Ja to zawsze widziałam jako zabieg bardziej formalny, takie nieoczekiwane przejście od maksymalnego sentymentalizmu i zmysłowości do brutalności po maksie, a więc jako nieoczekiwane i ryjące banię zderzenie dwóch estetyk. Pisałam troszkę o tym tutaj: http://chodznafilm.blogspot.com/2012/10/sabe-wydanie-genialnego-filmu-czyli-o.html (czwarty akapit).

      A do obejrzenia Only God Forgives gorąco zachęcam. Ignorowanie TAKIEGO człowieka jak Refn to spora strata. ;) Nawet jeśli do Ciebie to nie trafi, to na pewno nie pozostawi Cię obojętnym! To ciekawe, co się dzieje wokół tego filmu, ta polaryzacja świadczy właśnie o wyrazistości stylu Refna. Ale z drugiej strony jestem w tej bardzo nielicznej grupce wielbiących ten film i przykro mi trochę, że takie straszne rzeczy się o nim pisze: że to bełkot i że jest całkiem pusty. Po pierwsze, wydaje mi się, że udowodniłam, że pusty nie jest i ma pewną logikę. Po drugie, to do cholery: czy wszystko musi mieć sens, nieść ze sobą głębię? Czy coś nie może być po prostu artystycznie piękne, dawać mega rozkosz patrzenia, być sobie tą sztuką dla sztuki właśnie? Czy to mnie tak łatwo uwieść, czy to inni są tacy niewrażliwi na piękno? ;p To nie jest klasyczne piękno, tylko piękno "mroczne", więc może nie takie oczywiste, ale jak dla mnie właśnie dzięki temu jest takie ciekawe. Ufff... No to wyrzuciłam to z siebie. ;p A Ty oglądaj, może zyskam dzięki temu poplecznika. :D

      Usuń
    2. * podobieństwa, nie prawdopodobieństwa ;)

      Usuń
    3. "Body Double nie znam, co pewnie błędem jest"

      Zdecydowanie sprawdź sobie Body Double, bardzo fajny film. W ogóle, wg mnie, De Palma to reżyser, którego filmy można w ciemno oglądać - albo są świetne, albo przynajmniej interesujące.

      "Ja to zawsze widziałam jako zabieg bardziej formalny, takie nieoczekiwane przejście od maksymalnego sentymentalizmu i zmysłowości do brutalności po maksie, a więc jako nieoczekiwane i ryjące banię zderzenie dwóch estetyk."

      Hmm, myślałem sobie, że podobną dychotomię można znaleźć w tej drugiej scenie kiedy film porno przechodzi w pocałunek, a potem w komentarz tego faceta z ekipy. Ale w sumie to chyba masz rację, to nie jest do końca to samo.

      Jakieś tam podobieństwa między Drive a Body Double na pewno by się znalazły. Jeden film jest wystylizowaną historią o hollywoodzkim kaskaderze, którego życie wygląda jak film Waltera Hilla, a drugi jest wystylizowaną historią o hollywoodzkim aktorze, którego życie wygląda jak film Hitchcocka :) Chociaż bardzo możliwe, że to moje własne odczucia, które nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Kiedy pierwszy raz widziałem film Refna, to sporo rzeczy w nim kojarzyło mi się z De Palmą.

      "To ciekawe, co się dzieje wokół tego filmu, ta polaryzacja świadczy właśnie o wyrazistości stylu Refna. Ale z drugiej strony jestem w tej bardzo nielicznej grupce wielbiących ten film i przykro mi trochę, że takie straszne rzeczy się o nim pisze: że to bełkot i że jest całkiem pusty."

      Właśnie to wydaje mi się fascynujące w negatywnych recenzjach Only God Forgives. Tak jak napisałaś w swojej recenzjo-analizie, wlasciwie Drive też był filmem, który przedkładał nienagany styl nad fabułę, i ja miałem wrażenie, że to był jeden z powodów, dla których był tak uwielbiany, a teraz, kiedy Refn dał ludziom jeszcz wiecej tego co ich tak kręciło, to się od niego odwrócili. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie po przeczytaniu różnych recenzji i nieoglądaniu filmu :P

      Usuń
  3. piękna recenzja. jestem absolutną fanką tego filmu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i cieszę się, że nas, wielbicieli Only God Forgives, wcale nie jest tak mało. :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...