piątek, 3 stycznia 2014

Znani reżyserzy i ich teledyski, cz. 2



W pierwszej części tego artykułu (link) pisałam o sławnych reżyserach, którzy od teledysków rozpoczynali swoje kariery, drugą natomiast poświęcam siódemce, która kręcenie klipów traktuje tylko jako niezobowiązujący skok w bok. Czasem to dzieło przypadku, czasem przyjacielska usługa. Efekty często są jednak dużo ciekawsze niż u twórców, którzy robią lub robili to taśmowo. Zasada jest jedna – im bardziej ekscentryczny filmowiec, tym bardziej miażdżący jest teledysk. Przekonajcie się, co do zaoferowania mają Paul Thomas Anderson, Sofia Coppola, Gaspar Noé, David Lynch, Tim Burton, Wojciech Smarzowski i Xavier Dolan (za przypomnienie o tym ostatnim dziękuję Pawłowi z bloga Filmowe Abecadło).





Paul Thomas Anderson: 

Kto zacz: Jeden z najciekawszych współczesnych reżyserów i jeden z moich ulubionych. Autor filmów bardzo dobrych i wybitnych – między innymi Boogie Nights, MagnoliiAż poleje się krew, Mistrza. Znajduje się dokładnie na granicy kina rozrywkowego i artystycznego. Jego obrazów nie łączy może wyraźny styl czy też jakaś powracająca tematyka, ale za to są to zawsze po prostu świetne, opowiedziane od A do Z historie. Drugi punkt wspólny to aktorskie wyżyny, na jakie zawsze wspina się zaangażowana przez Andersona śmietanka Hollywood. Nie bez przyczyny niektórzy twierdzą, że to właśnie u tego reżysera zobaczymy życiowe role Julianne More, Toma Cruise'a, Daniela Day-Lewisa, Joaquina Phoenixa czy też Philipa Seymoura Hoffmana. Tę rękę do aktora widać nawet w teledyskach Fiony Apple, która co prawda jest piosenkarką, ale Anderson i tak potrafił prostymi środkami nakreślić jej intrygujący, emocjonalny portret.     



Staż teledyskowy: Fiona Apple to mało znana w Polsce, za to popularna za oceanem wokalistka śpiewająca alternatywny pop. To także była dziewczyna Paula Thomasa Andersona, z którym randkowała na przełomie wieków (dżizas, jak to brzmi). Owocem tego związku są cztery teledyski, które składają się na prawie całą listę klipów w reżyserii Andersona. Jak widać pozostali w przyjacielskich stosunkach, gdyż w roku 2013 postanowili ponownie przystąpić do współpracy.
Anderson, który kręci teledyski tylko hobbystycznie, zrobił też wyjątek dla Jona Briona (który współtworzył muzykę między innymi do Boogie Nights i zagrał tam nawet malutką rolę "wąsatego gitarzysty") i Michaela Penna (historia ta sama, tyle że Penn zagrał Nicka, technika dźwięku; miał też swój wkład w soundtrack Hard Eight).
Jeszcze ciekawsze okoliczności towarzyszą powstaniu teledysku do Save Me Aimee Mann, ulubionej piosenkarki Andersona. Scenariusz Magnolii, czyli do tej pory chyba najbardziej uznanego obrazu reżysera, powstał właśnie jako adaptacja twórczości tej artystki. Aimee wsparła działania Andersona i do tych kilku wykorzystanych utworów dołączyła nowe, skomponowane specjalnie na potrzeby filmu. W ten sposób piosenki nie tylko komentują fabułę, ale też wyznaczają jej bieg. Teledysk do promującego Magnolię Save Me powstał więc "mimochodem", jako element znacznie większego przedsięwzięcia.    

Teledysk z roku 2013: Gdy na castingach Got to Dance Joanna Liszowska musiała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co, komentowała występ tekstem "No, była emocja.". Pozwólcie, że i ja posłużę się tą głupawą formułką – w klipie do Hot Knife EMOCJĘ zdecydowanie widać. W dodatku osiągnięto ją najprostszymi środkami. Anderson wie, że mniej znaczy więcej. 


Próbka możliwości:




Sofia Coppola

Kto zacz: talent to u Coppolów, najbardziej wpływowego klanu w świecie filmu, rzecz naturalna. Sofia jest w tej rodzinie numerem dwa, zaraz za przesławnym Francisem Fordem oraz tuż przez Nicolasem Cage'em. Flirtowała z aktorstwem, fotografią i projektowaniem mody, jednak najlepiej sprawdza się jako scenarzystka i reżyserka (Przekleństwa niewinności, Między słowami, Maria Antonina, Bling Ring).


Staż teledyskowy: najbardziej znanym teledyskiem Coppoli jest ten do piosenki The White Stripes I Just Don't Know What to Do with Myself, w którym roznegliżowana Kate Moss zmysłowo i drapieżnie owija się wokół rury. Sofia spytana o to, skąd zaczerpnęła pomysł, odpowiedziała: "Nie wiem, po prostu chciałam to zobaczyć", i bardzo dobrze, bo pewnie nie ma osoby, która by tego nie chciała. 
Kevin Shields skomponował cztery utwory do soundtracku Między słowami, w tym City Girl. Efektem tej współpracy jest klip zawierający sceny z filmu. Na podobnej zasadzie powstało wideo do Playground Love – jednego z kilku utworów, które grupa Air stworzyła na potrzeby Przekleństw niewinności. Jedną z sióstr Lisbon w tym obrazie zagrała Leslie Hayman, którą trzy lata wcześniej Coppola zatrudniła do teledysku This Here Giraffe The Flaming Lips. 

Teledysk z roku 2013: Kolejna kolaboracja z gatunku "sławna para z branży filmowo-muzycznej kręci razem teledysk", mianowicie Sofia Coppola oraz frontman grupy Phoenix, Thomas Mars, są małżeństwem od 2011 roku (natomiast eksmąż reżyserki to Spike Jonze, o dokonaniach którego mogliście przeczytać w pierwszej części tego artykułu). Z zespołem związany jest także brat Sofii, Roman, który stworzył klipy do piosenek Funky SquaredanceEverything is Everything i Long Distance Call. Pomysł na teledysk Chloroform Coppola zaczerpnęła ze zdjęcia Josepha Sterlinga (zobaczycie je na przykład tu: link, to także odsyłacz do wywiadu z reżyserką).


Próbka możliwości:




Gaspar Noé

Kto zacz: Argentyński reżyser, którego najbardziej znanym filmem jest Nieodwracalne z Monicą Belluci i Vincentem Casselem (także Carne, Sam przeciw wszystkim, Wkraczając w pustkę). Pierwszym hasłem, jakie kojarzy się z jego twórczością, jest "naturalizm", co widać także w jego wideoklipach. 


Staż teledyskowy: Noé ma w swoim dorobku zaledwie kilka teledysków, jednak gdy już je kręci, to wiadomo, że walnie z grubej rury. W sensie: to klipy "konceptualne". Najwięcej kontrowersji wzbudził teledysk do piosenki Protège-Moi Placebo, który jest jednym długim ujęciem przedstawiającym orgię – zupełnie nie dziwi, że został zakazany. Szczęśliwie wyciekł do sieci, dzięki czemu możemy sobie wesoło dyskutować nad tym, czy to jeszcze sztuka, czy już zwykłe porno. Jestem za tym pierwszym, bo w końcu ten klip to nie tylko obraz, ale i muzyka oraz tekst. Powtarzająca się w refrenie fraza Protect me from what I want nabiera trochę innego zabarwienia, gdy komentuje obraz ludzi zatraconych w hedonizmie. Sam Noé rozstrzyga ten problem bardziej pokrętnie: Według mnie granica pomiędzy sztuką a pornografią nie istnieje. Z jednego powodu  o ile wydaje nam się, że wiemy, co to jest pornografia, o tyle wciąż mamy problem z określeniem "sztuka". Bo co to jest sztuka? (źródło: link).

Teledysk z roku 2013: Można sobie głupio zażartować, że Noé nie chciał się narobić, więc oba tegoroczne wideoklipy oparł na pojedynczych pomysłach. Wbrew pozorom efekt jego pracy nie jest nudny, lecz transowy, zwłaszcza w przypadku Applesauce Animal Collective. Teledysk, przy którym można dostać ataku padaczki – idealna sprawa dla zespołu grającego muzykę eksperymentalną.



Próbka możliwości:




David Lynch

Kto zacz: reżyser, dzięki któremu zaczęłam poważniej interesować się kinem. Jego styl jest tak zindywidualizowany, że hasło "lynchowski surrealizm" stało się już samodzielną kategorią. Twórca najlepszego serialu wszech czasów, Miasteczka Twin Peaks, a także arcydzieł światowego kina: Mulholland Drive, Blue Velvet, Dzikości serca. Po mniej udanym Inland Empire (albo po prostu niezrozumiałym) Lynch reaktywował swoją muzyczną karierę i wydał już dwie płyty. Jego muzyka jest jeszcze bardziej hermetyczna niż kino, dlatego niewiele osób ma z tej twórczości uciechę. Ja nie mam, więc czekam na jego powrót na reżyserskie krzesło.  


Staż teledyskowy: Wideoklipy Davida Lyncha są niesamowite. We wszystkich widać rękę reżysera tak wyraźnie, że z łatwością można domyślić się autorstwa. Nieważne, czy to animacja, striptiz transwestyty czy impreza punków w ogródku – nie może się obyć bez festiwalu dziwności. Bardziej "klasyczny", bo zawierający rozmarzone zdjęcia Chrisa Isaaka i sceny z Dzikości serca, może wydawać się chyba tylko teledysk do Wicked Game.
Debiutem w tej dziedzinie była dla Lyncha współpraca z synthpopowym zespołem Sparks. Wideoklip do I Predict nigdy (no, aż do nastania ery Internetu) nie ujrzał światła dziennego, gdyż producenci uznali, że wąsik Rona Maela zbytnio przypomina wąsik Hitlera.
Znajomość Moby'ego i Lyncha sięga kilku lat wstecz. Panowie co i raz wymieniają się przysługami – filmowiec stworzył animację do Shot in the Back on the Head, a Moby remiksuje jego muzykę. Co więcej, był DJ-em na weselu reżysera! (W roku 2009 Lynch [rocznik '46] poślubił zatrudnioną przy Inland Empire aktorkę Emily Stofle; od roku jest szczęśliwym tatusiem [po raz czwarty].)
I Touch a Red Button to animacja, która powstała do piosenki Lights grupy Interpol. W roku 2010 zespół przygotowywał swój show na festiwalu Coachella i wpadł na pomysł, że do wizualnych efektów dobrze byłoby zatrudnić Lyncha. Zgodził się – podobno jest bardzo miłym gościem. 

Teledysk z roku 2013: W pierwszej części tego artykułu napisałam, że wielcy reżyserzy najczęściej współpracują z wielkimi muzykami, co skutkuje pozytywnymi wrażeniami słuchowymi, ale znajdą się tu również piosenki-koszmarki. Na myśli miałam między innymi Came Back Haunted Nine Inch Nails. Straszna to piosenka, straszna. I mimo całego mojego uwielbienia dla Lyncha, za straszny uważam też teledysk. Jego surrealistyczne odpały przyjmuję zwykle z wręcz niezdrową fascynacją, ale pół mucha, pół dziewczynka w masce gazowej chyba mnie przerosła. W połączeniu z epileptycznymi światłami, bestio-bakterią w ogromnym przybliżeniu i tą przeokropną muzyką powstało coś zjadliwego tylko dla najbardziej wytrwałych fanów Lyncha i Nine Inch Nails. Mam wrażenie, że reżyser podąża coraz to "mroczniejszą ścieżką"... 
Dodam tylko, że to nie pierwszy raz, kiedy Lynch współpracuje z Nine Inch Nails – lider grupy, Trent Reznor, wyprodukował ścieżkę dźwiękową do Zagubionej autostrady


Próbka możliwości: 





Tim Burton

Kto zacz: etatowy dziwak Hollywood, ulubieniec alternatywnej młodzieży. Szczęśliwie w jego filmografii obok tytułów całkiem przeciętnych (ostatnie Mroczne cienie czy też Alicja w Krainie Czarów) znajdują się również takie, które są czymś więcej niż przebieranką duetu Johnny Depp  Helena Bonham Carter (którego przesyt mam od dawna, bo ile można grać ekscentryków w fikuśnych ciuszkach?). Przez "coś więcej" rozumiem powracający temat samotności oraz przedstawienie "inności" jako mechanizmu obronnego chroniącego wrażliwe jednostki przed destrukcją w prostackim i egoistycznym świecie. Skupiają się na tym miedzy innymi dwa moje ulubione obrazy Burtona  film mojego dzieciństwa, czyli Edward Nożycoręki, a także ostatnia animacja Frankenweenie.  


Staż teledyskowy: Tim Burton zrobił tę przyjemność tylko jednemu zespołowi – The Killers. W roku 2006 członkowie grupy, którzy są wielkimi fanami twórczości reżysera, poprosili go o zrealizowanie klipu do Bones, a ten przystał na propozycję. W teledysku wystąpił znany z serialu 90210 Michael Steger oraz Devon Aoki, którą najlepiej możecie kojarzyć z Za szybkich, za wściekłych; wykorzystano też fragmenty filmów Lolita, Potwór z Czarnej Laguny oraz Jazon i Argonauci. Efekt? Najbardziej Burtonowski teledysk, jaki można sobie wyobrazić.   

Teledysk z roku 2013 (wyjątek – klip pochodzi z grudnia 2012): ...najbardziej Burtonowski do chwili, gdy reżyser ponownie podjął współpracę z The Killers i stworzył klip do Here with Me, gdzie osiągnął nowy poziom Burtonizmu. Młody mężczyzna, którego zagrał znany z Mojej łodzi podwodnej Craig Roberts, udaje się na show Winony Ryder i zakochuje w jej woskowym manekinie. Skąd ten pomysł? Burton tłumaczy: "Kiedy usłyszałem piosenkę Here with Me, przypomniała mi się woskowa figura Winony z Muzeum Figur Woskowych w Blackpool. Inspirowałem się też filmem Szalona miłość z 1935 roku z Peterem Lorrem, a także twórczością Maria Bavy". Dla fanów reżysera to prawdziwa gratka.


Próbka możliwości:



Wojciech Smarzowski

Kto zacz: Gniewny Zeus, który spłynął z Olimpu po to, by zrobić porządek w chaosie polskiej kinematografii. Od 2004 roku regularnie wypuszcza same "ósemkowe" filmy (Wesele, Dom zły, Róża, Drogówka), czym chyba zapoczątkował jakąś rebelię, bo po prekursorze Smarzowskim nagle w naszym kraju pojawiło się co najmniej kilku interesujących twórców (i jeśli ktoś mi jeszcze powie, że nasze współczesne rodzime kino to tylko i wyłącznie kupa, to będę gotowa tę osobę pobić). Przypadek...?    


Staż teledyskowy: Gdzie nie czytam, o Smarzowskim pisze się tak: "Początkowo zajmował się filmem dokumentalnym, reklamowym i teledyskami.", jednak jakie to były teledyski, wie chyba tylko sam Smarzowski. Internet milczy i poza najnowszą kolaboracją z Drem Misio podaje tylko jeden tytuł: To nie był film zespołu Myslovitz, za który w 1998 roku reżyser otrzymał Fryderyka. Widocznie pracował nad nimi zbyt wcześnie, by kogoś to wtedy obchodziło. Co zabawne, w To nie był film (zawierającego sceny z Młodych Wilków 1/2) już pojawia się siekiera – narzędzie, które przewija się przez wszystkie filmy Smarzowskiego i które według niego najlepiej pasuje do polskiego temperamentu.  

Teledysk z roku 2013: W 2008 roku z inicjatywy Arkadiusza Jakubika (który zagrał w większości filmów Smarzowskiego) powstał zespół o dość zniechęcającej nazwie Dr Misio. Projekt jest tym ciekawszy, że teksty na płytę Młodzi napisali Krzysztof Varga i Marcin Świetlicki (chociaż tytułowy singiel lirycznie nie powala). Nie każdemu Jakubik podskakujący w samych gaciach musi się podobać, ale jedno jest pewne – image zespołu idealnie wpisuje się w klimat filmów Smarzowskiego. Dr Misio spokojnie mógłby zastąpić Tymona & The Transistors na weselu u Wojnarów. 


Próbka możliwości:



Xavier Dolan

Kto zacz: młody geniusz, cudowne dziecko kina. To znaczy już nie dziecko, bo Dolan skończy w marcu 25 lat, ale w trakcie prac nad swoim reżyserskim debiutem (Zabiłem moją matkę w roku 2009) pielęgnował świeżego jeszcze wąsa. Od tego czasu zdążył nakręcić trzy kolejne filmy (Wyśnione miłości, Na zawsze LaurenceTom à la Ferme [wciąż czekamy na premierę]) oraz stać się ikoną hipsterów i homoseksualistów. Sam napisał scenariusze, sam jest sobie producentem, sam w tych filmach często gra i bywa, że sam je też montuje.


Staż teledyskowy, teledysk z roku 2013 i próbka możliwości w jednym: Współpraca Kanadyjczyka z francuskim bandem Indochine to pierwszy taki projekt, pierwszy teledysk w dorobku tego człowieka-orkiestry. O College Boy zrobiło się głośno i to nie tylko dlatego, że reżyserii podjął się Dolan, ale też ze względu na zawartą w nim przemoc. We Francji klip ocenzurowano. Sam autor zareagował na to oburzeniem: "To dla mnie absurd. Czy naprawdę jest tu więcej przemocy niż w tych wszystkich filmach, jakie codziennie przewijają się przez nasze ekrany? Pytanie nie powinno brzmieć <<czy to nie poszło za daleko>>, lecz <<co może powstrzymać grupę nastolatków od pójścia tak daleko>>". W innym miejscu dodaje: "Czy istnieje jakaś inna droga, aby w roku 2013 zrobić na ludziach wrażenie? Tylko tak może do nich dotrzeć, że ranione osoby czują ból. Żyjemy w społeczeństwie, które pozwala na takie ekstremalne formy przemocy". I chociaż Dolan posunął się niemal do groteski, trudno mu nie przyznać racji.



Ps – listy teledysków tworzyłam na podstawie danych z anglojęzycznej Wikipedii. Jeśli są niepełne, to wina Wiki.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...