czwartek, 26 lutego 2015

Nominacje do OBF 2015 – komentarz (a w tle Oscary), cz. 2



Jak w tytule.

Pełna lista nominowanych: LINK
Pierwsza część komentarza: LINK







Aktorka pierwszoplanowa

Nominowane: Judi Dench „Tajemnica Filomeny”; Anne Dorval „Mama”; Felicity Jones „Teoria wszystkiego”; Julianne Moore „Mapy Gwiazd”; Rosamund Pike „Zaginiona dziewczyna”

U facetów tłoczno, u babek pustki. Dobrych ról niby sporo, ale czy któraś rzeczywiście jest wybitna? „Odkryliśmy” w tym roku przepiękną Rosamund Pike i nową młodą-zdolną Felicity Jones (cóż, dla mnie to były odkrycia), Judi Dench to Judi Dench, a dla Julianne Moore rok 2014 był jednym z najlepszych okresów w karierze. Nie tylko bardzo czynnym (filmy z jej udziałem prawie nie schodzą z ekranu), ale też pamiętnym ze względu na dwie świetne role – w „Still Alice” (której nie widziałam, ale Oscar wskazuje na to, że jest świetna…) oraz w rozczarowujących „Mapach gwiazd”. Część z Was być może wie, jak silną fascynację kinem Davida Cronenberga przeżyłam w minionym roku; po maratonie niemal wszystkich obrazów reżysera najnowsza produkcja wydała mi się mocno wtórna. Mimo wszystko pozostaje ona błyskotliwą satyrą na Hollywood, a efekt ten osiąga między innymi dzięki neurotycznej Julianne Moore, która wiedzie prym na ekranie (choć trzeba dodać, że dzięki takim występom jak w „Mapach gwiazd”, także Robercik P. staje się coraz bardziej interesującą personą). Cieszy mnie, że nie tylko ja przyznałam punkty pani Moore.

Wartą zauważenia jest też „podwójna” kreacja Sarah Snook w „Przeznaczeniu”, którego dystrybutorzy pożałowali Polakom. Sarah, charakterystyczny rudzielec o bardzo silnej osobowości scenicznej, na pewno nie da o sobie zapomnieć. Podobała mi się jeszcze we wcale niegłupim horrorze „Klątwa Jessabelle”, ale nie na tyle, żeby umieścić jej nazwisko w pierwszej piątce.


Aktorka drugoplanowa

Nominowane: Patricia Arquette „Boyhood”; Suzanne Clement „Mama”; Keira Knightley „Gra Tajemnic”; Emma Stone  „Birdman”; Tilda Swinton „Snowpiercer. Arka Przyszłości”

Tutaj spotkała mnie chyba najmilsza niespodzianka – ktoś poza mną docenił Tildę Swinton! Gdziekolwiek się pojawia, kradnie całe show, dlatego chodziła mi po głowie nawet jej minimalna rola w „Grand Budapest Hotel” (tę całkiem dużą w „Tylko kochankowie przeżyją” także nagrodziłam punktami; niestety nikt poza mną).

Patricia Arquette otrzymała Oscara całkiem słusznie; niesłusznie zaś Akademia i OBF nominowała Keirę Knightley, jej rola w „Grze tajemnic” wydaje mi się całkiem zwyczajna. Podoba mi się, co zrobiła w „Birdmanie” Emma Stone – nie tylko dała najlepszy popis w karierze, ale udowodniła, że bycie najśliczniejszą aktorką w Hollywood nie musi przeczyć talentowi. 


Najlepsza muzyka, najlepszy utwór

Bez wykrętów – za mało słucham muzyki filmowej, by się teraz pomądrzyć. Wierzę w słuszność wyborów moich koleżanek i kolegów. Pospekulować mogę w kwestii nominowanych piosenek, bo tutaj ignorantką już nie jestem.


Najlepsza piosenka

Nominowane: „Big Eyes” Lana Del Rey („Wielkie Oczy”); „Once upon a dream” Lana Del Rey („Czarownica”); „The Moon Song”Karen O („Ona”); „The Hanging Tree” Jennifer Lawrence („Igrzyska Śmierci: Kosogłos cz.1”); „Yellow Flicker Beat” Lorde („Igrzyska Śmierci: Kosogłos cz.1”)

Piosenki Lorde nie znoszę, a 90% utworów Lany Del Rey brzmi tak samo, więc pominęłam obie panie w prywatnym rankingu. „The Moon Song” swego czasu miało niezachwianą pozycję na mojej playliście, a „The Hanging Tree”, jak słusznie zauważyli Klapserka i Szymalan (LINK), brzmi jak hymn rewolucji (w związku z czym daję „okejkę”). Moi faworyci się jednak zapodzieli, a byli to Charli XCX – „Boom Clap” („Gwiazd naszych wina”) i Oscar Isaac & Marcus Mumford – „Fare Thee Well” („Co jest grane, Davis?”).



Najlepsze zdjęcia

Nominowani: Hoyte Van Hoytema  „Interstellar”; Hoyte Van Hoytema „Ona”; Emmanuel Lubezki „Birdman”; Andre Turpin „Tom”; Robert D. Yeoman „Grand Budapest Hotel”

Wszyscy wiemy, kto tu wygra, tak samo jak od początku nikt nie liczył na to, że Łukasz Żal wróci z Dolby Theatre ze statuetką – mając Emmanuela Lubezkiego za rywala było to niemożliwe (przegrać z takim to nie wstyd).

Odczuwam jednak bolesny brak eterycznego Tangeru nocą, którego widoki zapewnił Yorick Le Saux w „Tylko kochankowie przeżyją” (czyżby największe przeoczenie OBF-owej braci?). Mam też wrażenie, że najbardziej niedocenionym obrazem w rankingu jest „Wielkie piękno”, które nie doczekało się żadnej nominacji. A czy wystudiowane kadry Luki  Bigazziego nie zasługują na wyróżnienie?


Najlepszy montaż

Nominowani: „Birdman”; „Boyhood”; „Interstellar”; „Zaginiona dziewczyna”; „Whiplash”

Czy kategoria ta wymaga komentarza? Czy ktokolwiek ma wątpliwości do słuszności zwycięstwa „Birdmana”? (Jestem tego zwycięstwa pewna bardziej niż wielu ważnych, życiowych decyzji, jakie podjęłam w ostatnim czasie. :P)


Najlepsze kostiumy, charakteryzacja, scenografia

Wrzucam powyższe kategorie do jednego worka, gdyż we wszystkich postawiłam na „Grand Budapest Hotel”. Nie do końca kupuje mnie kino Wesa Andersona – większy nacisk kładzie on na formalną perfekcyjność filmu niż na jego ładunek myślowy – jednak w tym, co robi, jest szaleńczo pedantyczny. Trudno o bardziej konsekwentną stylistycznie pozycję na liście branych pod uwagę premier.  


Najlepsze efekty specjalne

Nominowani: „Godzilla”; „Interstellar”; „Ewolucja planety małp”; „Strażnicy galaktyki”; „X-Men: przyszłość, która nadejdzie”

Prawdopodobnie najnudniejsza kategoria w konkursie, w której dobrze by było zobaczyć na podium „Interstellar”.


Najlepszy zwiastun, najlepszy plakat

Dwie z najbardziej kłopotliwych kategorii – nie mam tu w czym wybierać. Nie przepadam za oglądaniem zwiastunów, przez co zawsze brak mi pomysłów. Natomiast jeśli chodzi o plakaty, o niebo ciekawszą kategorią byłaby ta, w której wygrywałby najbrzydszy, tych ci u nas dostatek… Ze świecą trzeba szukać przejawów jakiejkolwiek kreatywności. Plakaty „Wroga”, „Grand Budapest Hotel” i „Wielkich oczu” wypadają więc całkiem ciekawie; plakat „Birdmana” jest zaś po prostu ładny (magia czerni i bieli). Plakat „Mamy”? Nudny jak 99% wszystkich powstających… 


A na koniec dwie rzeczy:

Miło mi poinformować, że moja recenzja „Tylko kochankowie przeżyją” (LINK) zakwalifikowała się do piątki najlepszych recenzji sezonu. Ponieważ jest to wynik naszego wewnętrznego głosowania, dziękuję Wam, OBF-owicze!

(Gwałtowna zmiana tematu)

Długo zastanawiałam się, czy powinnam komentować tutaj ból dupy (wybaczcie kolokwializm), na który cierpią wszyscy stąd ni zowąd atakujący „Idę”. Doszłam do wniosku, że wystarczająco trafnie zrobił to już Robert Ziębiński na portalu Dzika Banda („Krzesło, Ida i Optimus Prime”). Od siebie dodam krótko: nic nie cieszy mnie bardziej niż fakt, że polskie kino znowu podoba się za granicą. Cóż za zastrzyk energii dla naszej kinematografii!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...